Pamiętaj, że wszelka treść bloga oraz szablon stworzone są przeze mnie i objęte są prawem autorskim. Zdjęcie użyte w szablonie pochodzi z deviantart.com.
• 12.08.15 •

Reniferowa, nowy odcinek specjalnie dla ciebie :)


27 lutego 2015

•• 9. Oskarżony

            Pamiętam, jak któregoś razu Bill mówił mi o swojej nienawiści do paparazzo. Z lekkim przymrużeniem oka słuchałam jego doniosłych, starannie dobranych słów, które obrażały znanych na całym świecie fotografów, uparcie dążących do zrobienia jak najlepszej fotografii. Czasami się śmiałam, a czasami sama nie wiedziałam, czy nie powinnam się raczej obrazić. To był jednak Bill. Po długiej walce zawiesiliśmy wreszcie topór wojenny, a ja nie mogłam znów zaminować pola. Dlatego właśnie uśmiechałam się lekko, obserwując jego stanowczo zbyt gwałtowne gestykulacje, pomalowane oczy i strój który wzbudzał we mnie pewnego rodzaju rozbawienie. Nie dość, że wyglądał jakby wpadł pod kosiarkę, to dodatkowo założył na siebie artystycznie dobrane ciuchy.
            Dowiedziałam się wtedy, jak bardzo gwiazdorzy czują się zaszczuci w swojej skórze. Chłopak nie ukrywał, że czasami paparazzi są bardzo potrzebni przy rozwijaniu kariery i w późniejszych jej okresach. Kto jednak chciałby co chwila natykać się na swoje zdjęcie, którego kontekst został zmieniony i opisany tak, aby przyciągał czytelników? Na pewno nikt, a przynajmniej nie ten, kto poczuł to na własnej skórze. W ich przypadku początkowo sława była czymś w rodzaju euforii i niedowierzania, że to wszystko dzieje się naprawdę. Popularność spadła na nich szybko, pojawiły się tabuny fanek. Nawet tam gdzie się nie starali, zyskali publikę. Byli zadowoleni, że ktoś zwraca na nich uwagę, w końcu o to właśnie im chodziło – o sukces. Dopiero później zaczęły się problemy i uciążliwość takiego życia. Mimo wszystko nie zrezygnowali i brnęli w to dalej.
            Nie sądziłam jednak, że nienawiść do paparazzi, wdzierających się w ich prywatne, choć wystawione na blask popularności, życie, jest aż tak duża. Dopiero kiedy Tom ruszył w kierunku bruneta z zaciśniętymi pięściami, zrozumiałam, jak wielkie mam szczęście że mi ufa, a moją profesję traktuje trochę z przymrużeniem oka.
            W nowoczesnej łazience cicha, relaksacyjna muzyka momentalnie zanikła. Miałam wrażenie jakby zerwała się burza, kiedy dłonie Toma wyrwały się w stronę wciąż naciskającego spust migawki chłopaka. Odsunęłam się odruchowo do tyłu, gdy faceci spojrzeli na siebie z zaciętymi minami. Ręce gitarzysty zacisnęły się na koszulce paparazzo. Dopiero wtedy ten opuścił sporo ważący aparat.
            - Skasuj te zdjęcia – warknął mój chłopak, podczas gdy moje usta niezależnie ode mnie zacisnęły się w wąską kreskę zdenerwowania.
            Przybliżyłam się do nich i z zaciętą miną zmierzyłam chłopaka spojrzeniem. Miał na sobie zwykle dżinsy i koszulę, pod którą widoczny był biały t-shirt. Aparat zawieszony miał na szyi, spojrzenie było spokojne, jakby nie raz spotkał się z taką sytuacją.
            - Niestety nie ma takiej możliwości – wyznał i uśmiechnął się lekko. – Przecież to tylko zdjęcia. Spotyka się pan z paparazzo, powinien pan to rozumieć – dodał, a po moich plecach przebiegł zimny dreszcz. Na kilka sekund przymknęłam powieki, jak gdybym chciała obronić się przed zarzutami płynącymi w moja stronę.
            Westchnęłam głęboko i położyłam dłoń na ramieniu Toma, delikatnie masując napięte mięśnie.
            - Daj spokój, Tom. Niech już je ma i tak wszyscy wiedzą, że jesteśmy razem, nie dostanie za nie zbyt dużo – powiedziałam łagodnym głosem, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z niedorzeczności tego stwierdzenia.
            Na każde zdjęcia przedstawiające intymne sceny popularnej pary jest wzięcie. W dodatku teraz tylko on ma te zdjęcia, co od razu wyklucza konkurencję płynącą z innych źródeł. Facet zyska spora sumkę, gdyż będzie mógł się targować, która gazeta da za nie wyższą cenę. Mimo wszystko byłam pod wrażeniem jego sprytu i zręczności. Był wstanie spokojnie nas podsłuchiwać i w odpowiednim momencie wtargnąć do środka. W dodatku ciągle zastanawiałam się, jak w ogóle dostał się na after party. Widać ma chłopak nawet znajomości. Pomimo sprzecznych uczuć związanych z jego osobą, byłam pod wrażeniem.
            Zauważyłam jak paparazzo lekko uśmiecha się do mnie i unosi brew. Tom jednak nie zwrócił na to uwagi. Ignorując mnie, popchnął go mocno, tak, że fotograf wylądował na przeciwległej ścianie, ledwo utrzymując równowagę. Po chwili gitarzysta złapał mnie za dłoń i szarpnął w stronę wyjścia. Żeby dotrzymać mu kroku musiałam się naprawdę postarać i szybo przebierać nogami odzianymi w wysokie buty. Spokojnie, powtarzałam sobie, zaraz się uspokoimy. To co powiedziałam w łazience było tylko po to, żeby Tom nie wpakował się w kłopoty. Jest wybuchowy, musiałam go jakoś uspokoić, w przeciwnym razie mógłby być problem.
            Szłam za nim, nie mając śmiałości nawet prosić, aby zwolnił. Po prostu czekałam aż złość z niego ujdzie. W końcu zatrzymał się. Gdy puścił moją dłoń, złapał dwa drinki od przechodzącego obok kelnera i podał jednego mnie. Szybko umoczyłam w nim usta i poczułam palący alkohol, rozpływający się po moich kubkach smakowych. Odetchnęłam, spoglądając ukradkiem na mojego chłopaka.
            - Chodźmy do reszty.
Uścisnęłam krótko jego dłoń, po czym poprowadziłam go wzdłuż pomieszczenia.
            Zastanawiałam się, jak bardzo zmieniło się moje życie, odkąd rozpoczęłam pracę u ciotki i czy jednak nie wolałabym czasami jedynie szarości murów mojego nowego, starego mieszkania.

*

            Nie mogłam spać w nocy. Ciągle myślałam o zdjęciach, które pojawią się w niemieckich gazetach i ta myśl, pomimo zmęczenia, nie pozwalała mi zmrużyć oka. Kiedy wreszcie po wielu próbach usnęłam tuż nad ranem, obudziło mnie donośny trzask z rury wydechowej samochodu przejeżdżającego pod oknem. Po chwili kolejne i kolejne. Przeklęłam cicho pod nosem i zakryłam głowę poduszką. To jednak nic nie dało.
            Przeciągając zastałe mięśnie, podniosłam się z łóżka. Ziewnęłam potężnie i zgramoliłam na nogi. Przechodząc w stronę łazienki, chwyciłam pierwszą lepszą bluzkę i spodnie, w których mogłabym poruszać się po domu. Po porannym prysznicu zgarnęłam gazetę, która przybyła do mnie dzisiaj rano. Poprzedni lokatorzy prenumerowali tę gazetę i najwidoczniej nie zdążyli jeszcze zmienić wszędzie swojego nowego adresu. Usiadłam wreszcie przy stole w kuchni, do której wlewało się intensywne światło pochodzące od wyglądającego zza grubych wełnistych chmur słońca. Uśmiechnęłam się lekko, gdy przywołałam na myśl wiosnę, do której niestety było jeszcze bardzo daleko. Chwyciłam w dłoń nieszczęsny magazyn. Niepewnie i nerwowo zerknęłam na okładkę nie dopatrując się w niej niczego podejrzanego i chwyciłam kartkę miedzy palce, aby przewrócić stronę. Gdy mój wzrok przebiegł szybko po nagłówkach, od razu zorientowałam się, że jest tu coś, co mnie zainteresuje. Dopiero od niedawna nabrałam nawyku codziennego przeglądania prasy, co okazało się korzystne, gdyż zawsze wiedziałam co się dzieje, jaką ktoś puścił plotę, gdzie przyłapano mnie z Tomem lub kiedy byliśmy śledzeni. Starałam się nie przejmować tym zbyt bardzo, jednak w tym momencie moje usta zsiniały, podczas zaciskania ich mocno w wąską linię.
            - Tom Kaulitz oskarżony o pobicie fotoreportera – przeczytałam na głos i ze zmartwieniem podparłam się dłonią pod brodą. Cholera jasna! Nie miałam ochoty nawet się wściekać, byłam po prostu bardzo zawiedziona takim zachowaniem tego faceta! Jak mógł wykorzystać gwałtowną reakcję Toma w taki sposób? Przecież oczywiste było, że on nic mu nie zrobił! Byłam przy tym, byłam! Mogę stanąć tam jako świadek i opowiedzieć jak było naprawdę. Nie pozwolę, aby ten drań wyciągnął od Toma choćby złotówkę odszkodowania. Swoja drogą boję się, reakcji gitarzysty. Prawdopodobnie nie widział jeszcze tej gazety. On ma inną taktykę niż ja. W przeciwieństwie do mnie nie czyta praktycznie żadnej gazety, dopóki ktoś nie poleci mu po coś sięgnąć. A zawiadomienie z sądu? Pewnie trochę potrwa zanim zostanie doręczone…
            Zaczęłam czytać kolejne zdania artykułu. W pewnym momencie jednak nie wytrzymałam i z rozmachem trzasnęłam nim o stół. Zamarłam na chwilę, sama dziwiąc się swojej reakcji i wybuchowi gniewu jaki we mnie nastąpił. Zastanawiałam się, czy powiedzieć o tym gitarzyście, czy jeszcze poczekać, aż sam się dowie. Mój mózg wysyłał mi sprzeczne sygnały, a ciało samo nie wiedziało, co ze sobą począć. I kiedy już zrezygnowana prawie usiadłam z powrotem na kuchennym krześle, odezwała się moja komórka. Szybko sięgnęłam po nią do tylnej kieszonki dżinsów i zerknęłam na wiadomość tekstową. Dostałam przeciek, o możliwości zrobienia kolejnych zdjęć. Skoro tym razem mam się angażować w wykonywaną pracę i dawać z siebie wszystko – nie mogę zawieść.
            Nim w ogóle zorientowałam się w swoich działaniach, złapałam za słodką bułkę, która leżała na blacie, w biegu złapałam lustrzankę, obiektywy i dodatkowy akumulator, po czym pędem wybiegłam z domu i swoim czerwonym samochodem ruszyłam na podbicie świata paparazzi.
            Na miejscu wyjątkowo nie napotkałam trudności. Naprawdę nie wiem, co stało się tym razem. Zwykle, gdy tylko moja stopa stanęła w centrum wydarzeń, wszystko szło na przekór mnie. Moje intencje nigdy się nie liczyły, bo pomimo dobrych chęci nic mi nie wychodziło. Czuję jednak, że moja zła passa powoli się odwraca i już niedługo osiągnę sukces! No dobra, sukces to może troszkę zbyt dużo powiedziane, ale zarobię trochę pieniędzy i będę mogła w pełni się usamodzielnić.
            Energicznie założyłam aparat na szyję i z lekkim uśmiechem udałam się w stronę samochodu. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu, zgrać zdjęcia i od razu wysłać je do agencji. Kto szybszy, ten zarobi więcej pieniędzy. Tym razem to ja miałam być triumfatorem! Nim jednak dotarłam do auta, zauważyłam jednego z paparazzi. Momentalnie przykuł moją uwagę. Wszystko dlatego, że już raz miałam z nim bliskie spotkanie i muszę przyznać, że nie było ono zbyt miłym doświadczeniem. Zmarszczyłam brwi i ściągnęłam usta w geście zamyślenia, mierząc wzrokiem dosyć niskiego bruneta, z krótką grzywką opadającą na niskie czoło. Jego oczy były jak dwie okrągłe, złote monety – w tym właśnie kolorze. Zdałam sobie sprawę, że patrzę na chłopaka, który zrobił mi i gitarzyście zdjęcia podczas afterparty, a teraz jakaś gazeta ośmiela się wypisywać, że Tom będzie miał sprawę w sądzie. Poczułam, jak moje ciśnienie podnosi się. Sprawnie wyminęłam swój samochód i ruszyłam w jego stronę. Ciągle powtarzałam sobie, że muszę być pewna siebie, muszę go zagiąć i pokazać kto tutaj rządzi!
            Zbliżyłam się do niego z tyłu, jednak on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Cóż, tak to już jest, gdy ktoś porusza się tak bezszelestnie, jak ja, jednak w tym momencie nie było to zbyt przydatne. Chrząknęłam znacząco, czując, że zaczynają mnie palić policzki – sama już nie wiedziałam, czy z nerwów przed tą rozmową, czy ze wzburzenia jakie we mnie wywołał ten cały incydent. Patrzyłam na jego ciemne włosy i zastanawiałam się, dlaczego w tak młodym wieku jego włosy są już tak przerzedzone, a przynajmniej w punkcie na który miałam doskonały widok. Chwila! Nie po to tu jestem, żeby zastanawiać się nad gniazdem, które wkrótce wytworzy się na jego głowie, lecz po to by załatwić pewna sprawę!
            - Cześć – odezwałam się na tyle przyjaznym głosem, na jaki było mnie w tym momencie stać.
            - Witaj.
Uśmiechnął się, odwracając się w moją stronę. Jego złote tęczówki wesoło poruszyły się, gdy mierzył mnie wzrokiem.
– Co cię do mnie sprowadza, dziewczyno z przesądu?
            Zamarłam na chwilę, gdy usłyszałam jego słowa, jednak szybko przybrałam obojętna minę.
            - Jakiego znowu przesądu?
            - Tego, co do którego jesteś żywym dowodem, że czasami przesądy są prawdziwe – wyjaśnił, a ja popatrzyłam na niego zabójczym wzrokiem.
            - Jeśli już musisz wiedzieć, to zaprzyjaźniłam się z tym przesądem na tyle, aby mnie nie obowiązywał.
            Przełknęłam ślinę, gdy przypomniałam sobie wszystkie sytuacje dotyczące obowiązującej w tej świecie reguły – jeśli cię sfotografują podczas pracy to jesteś skończony.
            - W takim razie próbujesz powiedzieć, że jednak osiągnęłaś sukces w tym zawodzie?
            Zastanowiłam się przez chwilę nad ciętą ripostą, lecz w końcu uświadomiłam sobie, że chłopak ma rację. Jak do tej pory szło mi pod górkę. Jednak nie zamierzam pójść na łatwiznę i zrzucić wszystko na jakieś głupie przesądy!
            - Nie przyszłam do ciebie, żeby o tym rozmawiać – ucięłam dyskusję i wymusiłam uśmiech. Przez chwile obserwowałam fotoreporterów, którzy całą gromadą przeszli obok nas. Niektórzy z nich głośno pozdrawiali mojego rozmówcę, a ja tylko zerkałam na te ich wesołe twarze, pędzące do domu, aby zgrać zdjęcia i zgarnąć moje pieniądze. Gdy wreszcie oddalili się na wystarczającą odległość, znów spojrzałam na bruneta.
            - Tak w ogóle to jestem Jasmine – wyciągnęłam dłoń, którą szybko uścisnął.
            - Finn.
            - Finn, powiedz mi, jak się czujesz po tym poważnym pobiciu? Nie widać jakoś żadnych siniaków. – Uśmiechnęłam się perfidnie i schyliłam się, udając że szukam widocznych obrażeń jego ciała.
            Finn ze śmiechem odsunął się ode mnie.
            - Nie bierz tego do siebie, ale raczej nie będę z tobą o tym rozmawiał. Wydajesz się być fajną dziewczyną, ale to nie temat na rozmowę – mówiąc to zaczął chować aparat do pokrowca i szykować się do opuszczenia mnie.
            - Powinieneś wycofać ten zarzut.
            - Nawet nie masz pewności, że wniosłem sprawę do sądu – powiedział spokojnie, a ja uniosłam brew do góry i zaplotłam ręce na piersi.
            - Gazety często kłamią, ale wątpię czy akurat w tym przypadku.
            - Przepraszam cię, ale nie mam teraz czasu. Chyba rozumiesz, że zdjęcia czekają. – Wskazał na aparat, który ciągle trzymał w dłoni.
            - Jasne, jeszcze się zobaczymy – stwierdziłam, po czym odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem odeszłam w druga stronę. Czułam jak moja krew buzuje po niedawnej wymianie zdań, a serce łomocze w klatce piersiowej. Byłam zła na to, że dałam się wplatać w jakąś głupią potyczkę dotyczącą przesądu i tak naprawdę nic się nie dowiedziałam. Co jednak mogłam zyskać? Chyba nic, jednak nie byłabym sobą, gdybym chociaż nie spróbowała czegoś zrobić, aby załagodzić jego postawę wobec Toma.
            Z zaciętą miną wsiadłam do samochodu. Kilkukrotnie potarłam zmarznięte dłonie i włożyłam kluczyk do stacyjki. Gdy tylko go przekręciłam, zobaczyłam jak wszystkie lampki i wskaźniki ożywają, a mój samochód budzi się do życia. Żwawo ruszyłam do przodu, od razu kierując się w kierunku domu bliźniaków. Dotarłam tam w jakieś dziesięć minut, co jak na tą godzinę było dużym sukcesem. Sprawnie zaparkowałam na parkingu z tyłu domu. Był on na tyle dobrze położony, że od strony ulicy, ciężko było go wypatrzyć – tak samo jak tylne wejście do domu, do którego się udałam.
            Bez uprzedzenia nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Być może było to trochę naruszanie prywatności z mojej strony, jednak zawsze byłam ciekawa, czy akurat zastanę kogoś w salonie, a jeśli tak, to jaką reakcję wywoła moje nagłe pojawienie się. Wiem, że tkwi we mnie diabeł.
            Gdy tylko zjawiłam się w środku, rzuciłam okiem na wygodną, długą sofę, na której zazwyczaj odpoczywaliśmy po ciężkim dniu. Zauważyłam tylko Billa, który z zawziętością siedział przy komputerze. Nie wyglądał najlepiej, miałam wrażenie, ze jego włosy są bardziej oklapnięte niż zwykle, oczy bardziej podkrążone, a dodatkowo nie miał na nich ani grama makijażu. Możliwe, że stało się to za sprawą tego, że nigdzie nie zamierzał dzisiaj wychodzić, miałam jednak wrażenie, że problem leży gdzieś głębiej. Nawet na mnie nie spojrzał, gdy zrzuciłam okrycie wierzchnie i usiadłam tuż obok niego.
            - Co jest? – spytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Możliwe, że wcale nie miał ochoty rozmawiać na temat swoich rozterek życiowych.
            - Życie jest beznadziejne! – wyznał z przejęciem, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
            - Dlaczego tak mówisz?
            Spojrzał na mnie tak, że przestało mi zależeć na uzyskaniu odpowiedzi. Jego brązowe oczy wyrażały smutek, jednak nie miałam pojęcia skąd się on wziął, w końcu jeszcze na imprezie tryskał energią i entuzjazmem. A może była to tylko jednorazowa sytuacja?
            - No dobrze, nie odpowiadaj.
            Lekko dotknęłam jego ramienia, aby poczuł, że z nim jestem, gdyby potrzebował się komuś wygadać.
            - Zazdroszczę tobie i Tomowi. Jesteście taka ładną parą, dogadujecie się bez słów – wyznał, kiedy myślałam, że jednak już nic się od niego nie dowiem. Przez chwilę zamarłam, zastanawiając się, czy faktycznie tak jest, podczas gdy on pustym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń. Przesunęłam dłonią po jego przed ramieniu, wyczuwając chudość jego ciała.
            - Nadal chodzi o Mel, Bill? - zmartwiona odezwałam się cicho. Było mi go szkoda. Bill był wspaniałym chłopakiem, który z nie swojej winy, nie mógł znaleźć odpowiedniej partnerki. Jego wielkie serce było pełne miłości do osoby, której nadal nie znalazło.
            - Nie, a właściwie tak, sam nie wiem. Mel jest tylko moją przyjaciółką.
            - No to w czym rzecz? - Nie chciałam go naciskać, naprawdę się starałam, jednak mój instynkt kazał mi zadać to pytanie, a usta nie sprzeciwiły się.
            - Najpierw Mel, teraz Margo...
            - Margo?
            Byłam pewna, że moje usta rozchyliły się ze zdziwienia, gdy usłyszałam tą odpowiedź. Co z Billa rozterkami ma wspólnego Margo?
W mojej głowie zaczął materializować się obraz. Impreza, moje urodziny. Ciągnęłam prawie nieprzytomnego Toma do pokoju, kiedy zobaczyłam Margo, wyłaniającą się z pokoju Billa. Jej dłonie niedbale ściskały zdjęte ze stóp szpilki, a blond włosy były w lekkim nieładzie. Czyżby coś wydarzyło się wtedy między nimi? Jak mogłam być tak głupia? Oczywiście, że coś się stało!
- Em.... - mruknął Bill i już wiedziałam, że mam rację.
- Bill! - pisnęłam zadziwiona jego lekkomyślnością. Gdy jednak spojrzałam na jego puste oczy, wiedziałam, że nie mam prawa go oceniać, a na pewno nie po moich przygodach z Davinem. To co się wydarzyło między nami, było godne pożałowania, jednak ludzie rozumieją swoje błędy dopiero po fakcie. W innym przypadku bylibyśmy nieomylni, nasze decyzje zawsze trafne, tak, że aż nudne.
- Rozmawiałeś z nią jeszcze?
- Tak, ale stwierdziła, że to nic nie znaczyło.
- A to jędza! Już ja z nią porozmawiam!
Jak ona mogła zrobić to Billowi? Delikatnemu, emocjonalnemu Billowi? Gdzie uleciała jego radość z każdego dnia? Nie mogłam sobie wyobrazić, żeby pomiędzy tą dwójka do czegoś doszło, skoro jednak Bill tak mówi, muszę przyjąć to do wiadomości.
- I chyba nadal myślę o Melody – dodał, a ja tylko przymknęłam oczy, od wpływem uczuć, które uderzały mnie wraz z jego głosem. Otworzyłam je dopiero wtedy, gdy usłyszałam dzwonek swojej komórki. Odrętwiała dawką wiadomości, jaką otrzymałam od Billa, podniosłam się z sofy i odebrałam. Zdążyłam tylko przystawić aparat do ucha i od razu go odsunęłam, gdy usłyszałam ogłuszający krzyk Melody.
- Carl mi się oświadczył, a ja się zgodziłam!

-----------------------------------------------------------------
Dla przypomnienia kto jest kim, bo dawno nic nie było:
Melody - przyjaciółka Jasmine.
Margo - koleżanka z pracy Jasmine.

9 komentarzy:

  1. Boże, ludzie, gdzie wy jesteście? Rozumiem, nauka, studia, ale 5 minut nawet mniej na napisanie kilku słów uh.
    Więc uh, muszę cię przeprosić za ten komentarz, ale jestem chora siedzę z temperaturą i komentuje blogi, bo naprawdę nie lubię zostawiać tego na ostatnią chwilę, gdy jestem 25436 dni po przeczytaniu.
    Więc tak, nie żeby coś ale nawet spodziewałam się takiej reakcji Toma, to było do przewidzenia znając już go trochę. Z resztą pewnie wielu mu podobnych by tak zareagowało. Szkoda tylko, że zrobił się z tego bałagan, który sądzę, że nie wróży nic dobrego. Nie wiem dlaczego, ale owy fotograf który pozwolił sobie na wniesienie zamętu mi nie pasuje. Zdaje mi się, że jest z nim coś nie tak, ale to tylko i wyłącznie moje domysły i dziwna wyobraźnia.
    OH! Tak bardzo żal mi Billa, że nie wiem co właściwie powiedzieć. Widać, że ewidentnie mu nie idzie jeśli chodzi o miłość, a Margo cóż. Jestem ciekawa jak przebiegnie rozmowa dziewczyn.
    MELODY SIĘ ZARĘCZYŁA!? :O Powinnam gratulować, chyba.
    Czekam więc na kolejny rozdział, który mam nadzieję się pojawi... Pozdrawiam Cię serdecznie, całuje! :)x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięęęki :* Też mam nadzieję, że następny rozdział się pojawi xD

      Usuń
    2. No haloo! Musi, ja tam czekam zawsze :D

      Usuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadanie! Bill jeet taki uroczy I tak mi go szkoda. Ciągle dostaje kosza! Mam nadzieję, że wkrótce znajdzie tą, która na niego zasługuje. Nachodzi mi na myśl Greta. Ona również jest taka urocza! Kto wie..
    Denerwuje mnie Davin. Mam go już dość, ciągle nęka Jas i nienawidzę tego, że ona I tak, po tym wszystkim odzywa się do niego.Czemu?!
    Jas I Tom tworzą idealną parę. Po prostu NIESAMOWITE. Tak siebie dopełniają..
    Razem z koleżanką mamy przyjemność fangirlowania przy twoim opowiadaniu. Nie ma chwili, gdy o nim nie rozmawiamy I nie rozpływamy się nad słodkością Billa I Toma. Jesteśmy wdzięczne I zachwycone. Dziękujemy za twoje niezwykłe pomysły I za to, że piszesz. Niestety, nie ma wielu blogów o TH, a my ich uwielbiamy. Uważam, że twój to zdecydowanie najlepszy jaki czytałam. Proszę, wstaw następny rozdział! Czekam z niecierpliwością! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tak miłe słowa :) Muszę się zmobilizować i dodać kolejną część :)

      Usuń
  3. Przeczytałam wszystko w niecałe dwa dni. Chyba się uzależniłam, bo nawet szkole nie potrafiłam się powstrzymać. Uwielbiam je jak i ciebie. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham. Ten. Szablon. <3

    Zrób mi taki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Umieram sobie :< Mala nie rób mi tego, to jest jedyny blog, na który ciągle zaglądam! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jestem pod wrażeniem, że ktoś tu jeszcze zagląda :O

      Usuń

Obserwatorzy