W prawej dłoni ściskałam małą
torebkę, w której ukryty był mały aparat fotograficzny, moje przybory do
makijażu i telefon. Sama nie wiem, jak udało mi się to wszystko upchnąć w tak
małym miejscu. To chyba cud, a jeśli to cud to na pewno mam pomoc z niebios i
wszystko mi się dzisiaj uda! Drugą dłoń zaopatrzoną zaś miałam w prostokątną,
plastikową plakietkę, na której widniało moje imię i nazwisko. To dzięki niej, mogłam
przekroczyć drzwi, za którymi znajdowała się impreza, czyli afterparty. Na
odrobinę bolących mnie nogach kierowałam się tuż za Tomem, a wokół nas krążyli ochroniarze
chłopaków z zespołu. Zerkałam na nich co chwilę niepewnie. Jak zareagowaliby,
gdyby zauważyli mały aparat, kryjący się w mojej kopertówce? Na szczęście nikt
nie zamierzał mnie przeszukiwać! Chyba nie podejrzewaliby, że do tej malutkiej
torebki wcisnę zabójczy sprzęt?
Gdy tylko zatrzymała nas ochrona strefy vipowskiej,
wyciągnęłam przed siebie plakietkę, niczym jakiś identyfikator, który
potwierdzał moją tożsamość, a ochroniarz tylko pokiwał głową, pozwalając mi
wejść do środka. Chłopaków wcale nie legitymował. Byli w końcu dobrze znani i
często widywani na takich przyjęciach.
Niczym agent James Bond, z gracją i
kocią sprawnością przemknęłam obok stolików i wygodnych, fioletowych puf
ustawionych na drewnianej posadce. Głośna muzyka rozbrzmiewająca na sali
skutecznie tłumiła stukanie moich butów na wysokim obcasie, a dym unoszący się
kilka centymetrów nad powierzchnią podłogi sprawiał wrażenie mgły, w której, w
niedługim czasie, zniknie wszystko i wszyscy. W jednej dłoni ciągle kurczowo
trzymałam kopertówkę, gdyż nie zamierzałam rozstać się z nią choćby na krok. Ciągle
jednak zastanawiałam się nad swoją misją. Jak miałam się niby przemknąć z
aparatem fotograficznym obok Toma? To wydawało się być wręcz niewykonalne,
jednak już moja w tym głowa, aby wszystko poszło po mojej myśli.
Czując jak dłoń Toma oplata moją,
udałam się w stronę vipowskiego baru. Cała jego powierzchnia wyglądała jak
skrzący się, czarny marmur, który otaczało przygaszone, wręcz romantyczne
światło. Wysokie szklanki, kieliszki i inne naczynia połyskiwały ustawione w
równym rządku lub wisiały pod podwieszanym sufitem. Barman, jak i obsługa,
ubrani byli w stroje galowe, na które składały się czarne spodnie, kamizelka,
biała koszula i wypolerowane na błysk buty. Łatwo było zauważyć, że z dużą
uwagę przygotowali się na dzisiejsze wydarzenie.
Tom powoli oparł się o blat, który
był nieskazitelnie czysty i z lekkim uśmiechem zamówił dla nas drinki. Nie
miałam pojęcia, jakiego wybrał dla mnie, wiedziałam tylko, że najlepiej byłoby
gdyby Tom wypił ich sporo. Z niepewnością wymalowaną na twarzy, chwyciłam
gustowny kieliszek i kilkoma łykami wychyliłam jego zawartość. Poczułam ostry
smak alkoholu, przełamanego przez słodkawy smak malin i innych dodatków. Prawie
się jednak nie wzdrygnęłam, kiedy Tom zerknął na mnie spod uniesionej brwi. Po
chwili zwrócił się do barmana:
- Jeszcze jednego dla tej pani.
Pojedynczy banknot wylądował na
gładkiej powierzchni i dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak duże zarobki musi
mieć tutaj obsługa, a przede wszystkim napiwki, które teraz serwował im Tom.
Może powinnam się przebranżowić? Rzucić studia i zostać barmanką na
ekskluzywnych przyjęciach!
Siedziałam wraz z ekipą zespołu na
wygodnych sofach. Prześwitująca zasłonka częściowo oddzielała nas od pozostałej
części sali, w której co chwila wybuchały gromkie śmiechy i okrzyki radości
podpitych gwiazdorów. Mimo głośnej muzyki, wciąż były dobrze słyszalne i moje
wrażliwe ucho miało świadomość, że czas zrobić zdjęcie temu zbiorowisku. Ciągle
pamiętałam, że Tom wie, o mojej cyfrówce schowanej w torebce, dlatego musiałam
być bardzo uważna. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wymyślenie jakiegoś
logicznego planu, jednak ja go jak zwykle nie miałam. Nie miałam pojęcia jak
niezauważenie wyjąć aparat i sfotografować nim ludzi. Zerknęłam w stronę
oddzielającej nas zasłonki. Już przez nią mogłam dostrzec, że nikt nie tańczy,
w końcu to była gwiazdorska impreza. A gwiazdorska impreza polega na trzymaniu
kolorowego drinka, śmianiu się, zagadywaniu ludzi z branży i ubijaniu
interesów. Tutaj nikt nie chce zrobić z siebie idioty, choć niektórym zatrzęsie
się ręka i wypiją kilka kropel za dużo alkoholu. Takie zdjęcia są ciekawe, bo
żaden zwykły śmiertelnik nie może się tutaj dostać.
- Pójdę po kolejnego drinka, Tom –
szepnęłam mu do ucha. Widziałam, że na jego ciele pojawiła się delikatna gęsia
skórka, spowodowana moim oddechem. – Przynieść ci też?
- Zostań, możemy poprosić obsługę.
- Nie jestem przyzwyczajona do
takiego usługiwania – wyrzuciłam z siebie i przygryzłam wargę. Zanim jednak Tom
zdążył jakkolwiek zareagować, wstałam i natychmiast przecisnęłam się między
ludźmi.
Gdy stanęłam wśród innych na
nieosłoniętym gruncie, poczułam się znów malutka i zagubiona. Jednocześnie
jednak miałam świadomość, że nikt mnie tutaj nie zauważa. Kobiety poubierane w
drogie sukienki, obwieszone biżuterią kosztującą majątek i wymalowane
długotrwałą szminką wdzięczyły się do panów, a panowie do nich. Zanim
faktycznie ruszyłam do baru, oparłam się ukradkiem o wysoką kolumnę,
podtrzymującą sufit. Moja dłoń o idealnie zadbanych paznokciach powędrowała w
stronę torebeczki. Uchyliłam ją nieznacznie i wyciągnęłam aparat. W pomieszczeniu,
w którym było przyciemnione oświetlenie, co chwila przerywane migoczącym
światłem, nikt nie zwrócił uwagi na to, co robię, przynajmniej na razie. A ja
sprawnie włączyłam swój sprzęt, a pokrętło aparatu przesunęłam na tryb manualny.
Ustawiłam wszystkie funkcje tak, aby udało się zrobić jakieś zdjęcie bez lampy
błyskowej. Szanse, że wyjdzie dobre były nikłe, z powodu długiego czasu
naświetlania, jednak to była moja jedyna opcja, którą mogłam wykorzystać.
Zgrabnie zakryłam aparat swoją niewielką torebką, a zza jej kształtu wystawał
tylko mały obiektyw. Idąc w stronę baru trochę na oślep robiłam zdjęcia. Co
chwila przystawałam, pod pretekstem rozejrzenia się i skontrolowania tego,
gdzie właściwie się znajduję. Nie mogłam pozwolić na to, aby zdjęcia wyszły zbyt
bardzo rozmazane, bo wtedy i tak nic na nich nie będzie widać! To graniczyło z
cudem, jednak trzymałabym za niego kciuki, gdybym tylko nie miała zajętych rąk.
Po ciężkiej drodze dotarłam w końcu
do baru. Zgrabnie wsunęłam się na zbyt wysoki dla mnie stołek i obciągnęłam
sukienkę, aby zasłonić trochę nogi. Moja lewa ręka wciąż spoczywała na sprzęcie
fotograficznym, zaś prawą podparłam podbródek, obserwując zestaw trunków.
- Co sobie pani życzy? – Przystojny
barman uśmiechnął się do mnie znad idealnie złożonej ścierki, którą właśnie
trzymał w dłoniach.
- Niech pan mi coś poleci. Dwa razy
to samo poproszę. – Uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafię i
zamrugałam oczami o długich, wytuszowanych rzęsach. Tak jak się spodziewałam,
na chłopaka ten trik nie zadziałał, prawdopodobnie doskonale zdawał sobie
sprawę, że nie jestem żadną bogatą piosenkarką. Trudno, i tak dam sobie radę.
Gdy tylko barman odwrócił się do mnie tyłem, ja także skierowałam wzrok w stronę
pozostałej części sali. Prawie nikt nie kręcił się przy barze, gdyż większość
korzystała z obsługi, która donosiła im wszystko do każdego miejsca, jakie wskazali.
Wybrałam odpowiedni moment i nacisnęłam spust migawki, starając się nawet
minimalnie przy tym nie poruszyć. Długi czas naświetlania mógł zepsuć każde
zdjęcie.
- Proszę bardzo.
Podskoczyłam gwałtownie usłyszawszy
uprzejmy głos obsługującego mnie chłopaka. Zerknęłam na niego jak spłoszona
antylopa, a on wskazał tylko na gotowego drinka. Odetchnęłam z ulgą, a na mojej
twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Po chwili jednak mina mi zrzedła. Po
pierwsze nie miałam dla niego żadnego napiwku! Niech to psia krew, od razu
widać, że żadna ze mnie gwiazda. A po drugie, to ręce mam dwie, drinki są dwa,
a do tego jeszcze torebka i aparat. Cholera, chyba pomyliłam się w
obliczeniach.
- Coś się stało?
Dociekliwy chłopak spytał mnie o to,
gdy tylko zrobiłam z ust pełen konsternacji dziobek. A niech to! Tak łatwo ze
mnie czytać? Nic dziwnego, że rzadko mogę poradzić sobie z domyślnym Tomem.
- Nic się nie stało – odpowiedziałam
szybko.
Jeszcze raz wykorzystałam chwilę i
nacisnęłam spust migawki. I… nic. Jeszcze raz powtórzyłam zabieg. Znów nic! No
nie, nie teraz te problemy! Po chwili ukradkiem włączyłam i wyłączyłam
cyfrówkę, a na jej małym ekraniku zamigotała mi czerwona bateria. Oj, oj… Robi
się nieciekawie! Wsunęłam aparat do kopertówki i wyciągnęłam cieniutki,
posrebrzany paseczek, który założyłam na ramię. W dłonie chwyciłam dwa drinki i
wstałam ze stołka. Zachwiałam się niepewnie, zapomniałam, że są takie wysokie!
Zawartość drinków zachybotała niebezpiecznie, jednak nie uroniłam ani kropli.
Plan polegał na tym, aby dostać się do toalet. Rozejrzałam się w poszukiwaniu
odpowiedniego kierunku, a po chwili zamarłam, gdy moje oczy natrafiły na
wysokiego chłopaka z czarnymi warkoczykami spływającymi po ramionach. Zmrużyłam
groźnie brwi i wbiłam w niego uważniej wzrok.
Mój chłopak kiwał się lekko na
nogach i uśmiechał czarująco do długonogiej szatynki. Dziewczyna tylko odrobinę
zadzierała głowę, by patrzeć mu w oczy – była wysoka, a w bardzo wysokich
szpilkach jej wzrost był co najmniej imponujący. Jako kurdupel, nawet w
wysokich butach nie mogłam się jej równać. Jej dłoń machinalnie zakręcała na
palce ciemne włosy, a z ust nie znikał zalotny uśmiech. Poczułam jak na moje
policzki wstępuje rumieniec zdenerwowania i zacisnęłam mocniej palce na nóżce
kieliszka. Wypchnęłam pierś do przodu i śmiałym krokiem ruszyłam do Toma. Byłam
zazdrosna, nie ukrywam tego. Czas skończyć ten niewinny flirt, uznałam, gdy
zobaczyłam jak jej dłoń odziana w tipsy wystrzela w stronę jego gładkiej szyi.
- Ehem… - chrząknęłam znacząco,
podchodząc do Toma i patrząc się prosto na kobietę, która ośmieliła się
podrywać mojego chłopaka.
- Szukałem cię właśnie – gitarzysta
mruknął do mojego ucha, a ja uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie.
- Widziałam, bardzo aktywnie –
stwierdziłam wymownie i podałam mu drinka. Po chwili namysłu podałam mu jeszcze
swojego. – Mógłbyś zanieść je do stolika? Muszę odwiedzić toaletę.
- Wróć zaraz. – Spojrzał na mnie
znacząco, a ja uśmiechnęłam się tylko uspokajająco i ruszyłam w przeciwną niż
on stronę.
Gdy tylko straciłam go z widoku,
przyśpieszyłam krok na tyle, ile było to możliwe w tych szpilkach. Szybko
dotarłam do toalety. Już na wstępie przywitała mnie delikatna muzyczka w tle,
która przyjemnie wypełniała spędzony tutaj czas. Wszystko wypolerowane było na
błysk, nad umywalkami wisiało jedno, lecz bardzo długie i szerokie lustro,
opatrzone w lampki, które umożliwiały dokładne przyjrzenie się sobie i swoim
niedoskonałościom. Podłoga wyłożona była nie zwykłymi, tanimi płytkami, a gustownym
gładkim kamieniem.
Rozejrzałam się dookoła,
sprawdzając, czy jest tutaj ktoś oprócz mnie. Nikogo nie zauważyłam, mimo
wszystko ruszyłam w stronę kabin, aby być pewną, że nikt mnie nie przyłapie na
zmienianiu baterii w aparacie. Nie można zapominać, że kamery widzą wszystko!
Chyba że nie ma powodu by sprawdzać nagrania…
Szybko weszłam do kabiny i zamknęłam
za sobą intensywnie czerwone drzwi. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to
tapeta dżungli, którą wyklejona była ściana, przy której znajdował się sedes.
Wytrzeszczyłam oczy, jednak śmiało opuściłam klapę i usiadłam na niej. Wyjęłam
aparat, baterie i wprawnie je zmieniłam. Zadowolona z siebie uruchomiłam
sprzęt, ten jednak nadal odmawiał mi posłuszeństwa.
- Co jest? – szepnęłam sama do siebie
i jeszcze kilka razy włączałam i wyłączałam urządzenie. Po chwili zadziałał i
zrobiłam zdjęcie dżungli za moimi plecami. Klik, poniosło się echem po
pomieszczeniu, a ja uradowana aż podskoczyłam do góry, siedząc ciągle na klapie
sedesu.
- Jasmine, oddaj aparat!
Przeszył mnie zimny dreszcz. Czy,
czy… Czy Tom stał za drzwiami kabiny i mnie podsłuchiwał?! Udam może, że mnie
tu nie ma. To chyba najlepsze rozwiązanie, a o uzna, że coś mu się
przywidziało! Cisza wypełniająca pomieszczenie była wręcz nie do wytrzymania.
Dźwięki łagodnej muzyki wcale mnie nie uspokajały, wręcz przeciwnie. Ciągle
myślałam o tym, że zostanę przyłapana. A najgorzej czułam się z tym, że zawiodę
wtedy zaufanie Toma. Przełknęłam głośno ślinę, nie poruszając się nawet o krok.
Ciągle siedziałam na tej klapie z dżunglą za moimi plecami!
- Jasmine, wiem, że tam jesteś. –
Zapukał w drzwi, a ja powoli i najciszej jak potrafiłam podniosłam się z klapy.
Ha! Zero dźwięku, jestem mistrzynią skradania się nawet w toaletach. Po chwili jednak
dźwięk wydobywający się z kibelka zmroził mi krew w żyłach. Spojrzałam na niego
odruchowo i złapałam się za głowę. Że też nie pomyślałam, że w tak ekskluzywnej
toalecie spuszczanie wody jest na czujnik ruchu! Gdy tylko woda z donośnym
dźwiękiem przeleciała do odpływu, zacisnęłam oczy w oczekiwaniu.
- Nadal twierdzisz, że cię tam nie
ma? – Miałam wrażenie, że Toma mimo złości bawi ta sytuacja. – Jeśli zaraz nie
wyjdziesz, pójdę po ochronę i powiem, żeby otworzyli drzwi, bo prawdopodobnie
zemdlałaś.
- Ale z ciebie drań! – wyrzuciłam z
siebie, a po chwili po pomieszczeniu poniósł się dźwięk otwieranego zamka. Spojrzałam
na niego z wyrzutem i odepchnęłam wychodząc. Nie będę wspominać, że to przecież
toaleta dla pań.
- Czekaj, czekaj. – Złapał mnie za
rękę nim zdążyłam się oddalić. Odwrócił mnie w swoją stronę i zakleszczył
dłonie na moich ramionach. Zniżył swoja twarz i popatrzył mi w oczy. – To gdzie
ten aparat?
Wywróciłam młynek oczami. Byłam już
naprawdę zmęczona tymi pytaniami, ile można je zadawać? Mój aparat bezpiecznie
leży w mojej torebce i nikt go nie dostanie.
- Nie ma o czym mówić, Tom –
powiedziałam spokojnym, zrównoważonym głosem, patrząc uważnie w jego ciemne,
głębokie jak studnia oczy. – Czy moglibyśmy wrócić na imprezę?
Moje błagalne spojrzenie chyba
musiało zadziałać, bo Tom postanowił dać mi spokój. Przynajmniej tak mi się
wydawało. Puścił moje ramiona i wspólnie przeszliśmy w stronę nieskazitelnych
niczym kryształ umywalek. Poczułam, jak ciepła dłoń chłopaka wkrada się na moje
ramię i uśmiechnęłam się do siebie. Mogę wybaczyć mu to szpiegowanie, w końcu
sama przemycam na imprezy aparat fotograficzny i zachowuję się jak typowy
paparazzo. No dobra, nie do końca typowy, ale w pewnym sensie…
- Zaczekaj chwilkę – mruknęłam, po
czym swoje kroki skierowałam w stronę lustra. Moje szpilki dźwięcznie stukały w
pustym pomieszczeniu, zakłócając relaksacyjną muzykę. Stanęłam przy gładkiej
tafli i nachyliłam się, oglądając stan mojego makijażu. Sięgnęłam lewa ręka w
stronę torebki, którą położyłam tuż obok umywalki, gdy jednak na nią nie
natrafiłam, spojrzałam w tamtą stronę.
- Tom! Jak możesz?
Stał z uśmiechem wymalowanym na
pełnych, malinowych wargach.
Zanim zdążyłam pomyśleć, rzuciłam
się na jego uniesiona rękę, trzymającą moją torebkę. Złapałam za jego nadgarstek
starając się dotrzeć do mocno zaciśniętych na materiale palców. On za to z
wysiłkiem uniósł rękę, na co stałam się bezradna, gdyż nawet z podskokami nie
mogłam dosięgnąć swojej własności. Tuz obok mojego ucha potoczył się jego
perlisty śmiech. Spojrzałam na niego z wyrzutem, czując jak moja twarz staje
się zarumieniona z wysiłku, a stopy odczuwają dyskomfort w wysokich szpilkach,
które jednak nie dawały mi dominacji wzrostowej nad Tomem. Zmrużyłam groźnie
oczy, po czym złapałam go gdzieś w okolicy łokcia, z nową zażyłością szarpiąc
jego ręką. Czułam, że ciężko będzie mi wygrać tę szamotaninę, a dodatkowo
czułam się pod ciągłym obstrzałem. W każdej chwili ktoś mój tu wejść i zobaczyć
jeden z najbardziej komicznych obrazków w swoim życiu. Przystąpiłam więc do
intensywniejszego ataku. Moje palce lewej reki wbiły się pomiędzy jego żebra, a
on zgiął się w pół. Uśmiech na jego twarzy zmienił się w lekki grymas, gdy jego
palce rozwarły się, a moja torebka niebezpiecznie zachybotała na jego dłoni!
- Ha! – okrzyk radości już wydobył
się z mojej krtani, gdy byłam pewna, że zaraz ją upuści. Stało się jednak cos
innego. Torebka magicznie otworzyła się, a aparat gwałtownie wyleciał z niej
pod wpływam siły grawitacji. To działo się jak w zwolnionym tempie. Mój wzrok
śledził jego lot, jednak ciało nie zdążyło zareagować. Obudowa roztrzaskała się
na solidnej kamiennej posadce, a mi wymknął się przeciągły jęk niezadowolenia.
Odskoczyłam szybko od Toma i popędziłam w kierunku swojego sprzętu, mojej kochanej,
pomocnej, malutkiej i delikatnej cyfrówki.
- Niee… - mówiłam jak w transie.
Wiedziałam, że zdjęcia znajdują się na nieuszkodzonej karcie pamięci, jednak
sam aparat do niczego się już nie nadawał. – Jak mogłeś? – burknęłam oburzona,
nie patrząc nawet na chłopaka. Powoli
starannie zbierałam odłamane elementy z obudowy i innych części.
Podniosłam się z podłogi, w jednej ręce trzymając szczątki z mojego aparatu.
Drugą ręka szybko poprawiłam włosy i zerknęłam w lustro, chcąc się upewnić, że
nadal wyglądam względnie dobrze. Gdy za moimi plecami wydobył się jakiś szmer,
odwróciłam głowę, jednak nic nie zauważyłam. Z ostentacyjnością otworzyłam
torebkę i wsypałam do niej zawartość dłoni. Tom popatrzył na mnie z uniesiona
brwią, jednak ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Jasmine, nie chciałem… a właściwie
chciałem, ale nie powinnaś być zła.
Podszedł do mnie, podczas gdy ja
splotłam ręce na piersiach. Gdy jego palce wkradły się na mój podbródek i
uniosły moją twarz ku swojej, łaskawie zwróciłam na niego wzrok. Jestem zła,
mam nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę.
- Przepraszam – powiedział wprost w
moje wargi, a ja drgnęłam nieznacznie, czując jego bliskość.
- Jestem zła – wyznałam, jakby to
nie było oczywiste. – Nie możesz na każdym kroku mi przeszkadzać. To znów moja
praca i chcę ją wykonywać na tyle dobrze, na ile potrafię. Czasami musisz iść
na ustępstwa.
- Lepiej nie mówmy tutaj na ten
temat – uciął dyskusję. Zamiast jednak obrażony odsunąć się ode mnie,
delikatnie odgarnął ustylizowane włosy za moje ucho i pociągnął smukłym palcem
po moim policzku. Schylił się lekko do mnie, a wtedy poczułam jak jego zmysłowe
wargi przyjemnie trącają moje. Dotknęłam jego gładkiej szyi i wplotłam palce w
warkoczyki, odwzajemniając pieszczotę. Znów poczułam w brzuchu przyjemne
łaskotanie, które wiązało się z jego obecnością. Ponownie upuściłam torebkę i
drugą ręką dotknęłam jego torsu.
Ciągle jeszcze muskałam jego usta,
kiedy do moich uszów dotarł delikatny szelest uchylanych drzwi, a muzyka
dobiegająca z afterparty przyćmiła tę relaksującą, panującą w łazience. Powoli
odsuwałam się od Toma, zaniepokojona tym odgłosem, kiedy usłyszałam cichy dźwięk
wydobywający się z migawki aparatu. Za chwilę kolejny poniósł się echem po
pomieszczeniu, a moja twarz automatycznie odwróciła się w stronę źródła
dźwięku. Osłupiała uchyliłam usta, obserwując paparazzo, który z entuzjazmem
wykonywał kolejną serię zdjęć. Poczułam, jak pod moją ręką napinają się mięśnie
Toma. Nim zdążyłam zareagować, wyrwał się z mojego uścisku i ruszył w stronę
fotografa.
----------------------------------------------------------
Na pewno są błędy, bo tak średnio starannie to sprawdziłam. Możecie śmiało pisać w komentarzach, jak coś zauważycie.
Ja zawsze widzę milion błędów, dobrze o tym wiesz :P
OdpowiedzUsuńTęskno mi było do tych słów... Tęskniłam za nimi takimi, nawet jak się sprzeczają :P
No to wypisz mi te błędy na fb, bo ja nie mam energii ich szukać xD
UsuńHell yeh, jestem. Po ciężkich trudach w końcu doczołgałam się i tutaj, jest mi bardzo wstyd, że zajęło mi to tyle czasu, ale co poradzić.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym akapicie moją pierwszą myślą, było że skoro jest taka pewna, przychylnym niebiosom, to może się przeliczy i.... no miałam rację, ale po kolei.
Idealne jest określenie zabójczy sprzęt - aparat. W rękach Jasmine i w tamtym miejscu na pewno przybiera taką właśnie opcję. (? lol zabrakło mi słowa)
Podobał mi się opis jej wejścia i to jak wszystko tam wyglądało. Naprawdę coś w sobie miał.
Ja to zrobię! Rzucę studia (co z tego, że dopiero je zaczęłam), skończę kurs barmański i pójdę serwować drinki na takich imprezach, yay. Super pomysł! Dzięki Jasmine ;p
Podziwiam ją za to, że odważyła zrobić się tak zdjęcia, był to pomysł nie lada, a i oczywiście też odważny. Cóż poradziła sobie do czasu..
Zawsze zastanawiała mnie w łazienkach ta muzyczka, lepiej się sika czy jak, nie wiem ;<
Ha! wiedziałam mwahahah, przeczułam, że to zrobi pomyślałam raczej że wyciągnie sam aparat, gdy ją objął, ale właściwie chyba nie miałby gdzie go schować więc... Sprytny Tom. Przepraszam za emocję, nie które rzeczy pisałam, w trakcie czytania.
Awwwwwwwww, nie wiem dlaczego, ale wiesz jaka jest najczęstsza scena do której wracam myślami? To kiedy Jasmine wpada na czerwony dywan, nie wiem dlaczego, tak po prostu jest.
Przyznam, że nie spodziewałam się parapazzo wpieprzającego się do damskiej toalety, tym mnie zaskoczyłaś, z jednej strony pozytywnie z drugiej mniej, bo to od razu raczej prowadzi w kłopoty.
Tak pochłonęłam jak gąbka, że nie zauważyłam błędów, przykro mi. Ale bardzo dziękuje Ci za ten rozdział :) Jeszcze przyznam się, że jest to jeden z blogów którego 1 część znam prawie na pamięć, hahaha :)x
>> followyourheart-ff.blogspot.com :)
Uhg, miałam jeszcze napisać jak bardzo bawiła mnie sytuacja, gdy Tom wyszukał ją w łazience! Jedna z najzabawniejszych :d
UsuńCzytam! Tylko internet nie domaga :(
OdpowiedzUsuńTo pytanie o czytaniu pojawiło się niedawno? Bo jeśli tak to chyba rok nie ten 2014 xD
OdpowiedzUsuńCzytam, oczywiście że tak i często otwieram ten blog, ponieważ jest jednym z moich ulubionych i wiele sprawił. Czytam :)
Tak, niedawno :D Nie zauważyłam, że nam się rok zmienił :)
UsuńCzyyytam!
OdpowiedzUsuń