Miał kaca, jednak przemógł się i gdy
tylko zdążył zapełnić żołądek zimną wodą, ruszył na dół. Ten poranek nie
należał do najlepszych, zwłaszcza, że w jego głowie tliły się wydarzenia z
zeszłej nocy. Kiedy tylko pojawił się na dole, obiegł spojrzeniem pomieszczenie.
Momentalnie poczuł serce mocniej obijające się o jego żebra, a wtedy prawie
zapomniał o intensywnym, porannym bólu głowy. Krew krążyła w jego żyłach
szybciej niż zazwyczaj, a on sam czuł, że traci rozsądek i zdolność do
trzeźwego myślenia.
Gdy tylko natknął się na wystraszone
spojrzenie, żwawym krokiem ruszył zaraz za blondynką, która zaczęła oddalać się
w stronę łazienki. O nie, nie pozwoli jej tak zniknąć. Nie jej, osobie, przy
której czuł to coś. Nie wiedział dokładnie, co to było, wiedział tylko, że nie
jest to coś zwyczajnego i pospolitego. Szybko skupił się na tym, żeby dogonić
dziewczynę. Kiedy już był tuż za nią, zacisnął dłoń na jej ramieniu i
przyciągnął w swoją stronę, nie pozwalając odejść dalej.
- Musimy porozmawiać – szepnął, spoglądając
w jej uważne i wystraszone oczy.
- Nie chcę o tym rozmawiać, chcę
tylko jak najszybciej wrócić do domu – Margo odpowiedziała hardo, unikając jego
ciemnego spojrzenia. Jej słowa tylko utwierdziły go w przekonaniu, że dobrze
pamięta, co się stało ubiegłej nocy. Popatrzył na nią niedowierzająco i
pociągnął w stronę łazienki, gdzie nikt się nie kręcił.
- Nie wierzę… dlaczego to zrobiłaś?
- Bill, byłam pijana, co ty sobie
wyobrażałeś? – spytała ordynarnym tonem, a jego serce pękło. Mimo to, nie poddawał
się.
- Nie mogę uwierzyć. Wydawało mi
się…
- Skarbeńku, przepraszam, że cię
zawiodłam, ale nic z tego! – Szybko uprzedziła kolejne słowa, które płynęły z
jego ust. Nagle zachwiała się lekko, gdy chłopak wziął jej twarz w dłonie.
Poczuwszy delikatne dłonie spoczywające
na gładkich policzkach, zamurowało ją całkowicie. Nie wiedziała, co on sobie
myśli, wiedziała jedynie, że trzeba wybić mu to z głowy. Nie zdążyła jednak nic
zrobić, gdyż chłopak namiętnie wpił się w jej wargi. Cichy pomruk niezgody
wydobył się z jej ust, gdy stęskniony przylgnął do niej. Jej oczy powiększyły się
do nienaturalnej wielkości. Szukając jego ciała, oparła dłonie na jego barkach,
po czym zaczęła odpychać go od siebie. Gdy tylko odsunął się nieznacznie,
odetchnęła ciężko i podniosła rękę, zamierzając go spoliczkować. Po chwili
jednak opuściła ją i zerknęła na niego zmęczonymi oczami.
- Nie chcę się kłócić. Masz mi po
prostu dać spokój – mruknęła spokojnie. Chwilę później weszła do łazienki,
zamykając się od wewnątrz.
Czarnowłosy chłopak przez dłuższą
chwilę stał nieruchomo w tym samym miejscu. Do jego uszów dolatywał dźwięk
lecącej wody. Zastanawiał się, dlaczego to zrobiła. Jak mogła twierdzić, że to
nic dla niej nie znaczyło, skoro na pewno było inaczej? Jego oddech stał się
szybszy, kiedy zdenerwowany uderzył dłonią w ścianę. Po chwili oparł się o nią,
chcąc uspokoić rozedrgane nerwy.
Tak bardzo chciał znaleźć kogoś
bliskiego swojemu sercu. Tak bardzo chciał móc z kimś dzielić się swoim
uczuciem. Gdy myślał już, że to wszystko przepadło, pojawiła się ona, blondynka
o piwnych oczach, która zmieniła jego spojrzenie na kobiety. Teraz nie widział
żadnej innej, tylko ją i musiał jakoś zadziałać. Jak miał jednak to zrobić,
kiedy wewnątrz czuł pustkę? Coś mu podpowiadało, że został wykorzystany.
*
- Do zobaczenia! – Zamykając drzwi,
żegnałam już ostatnich imprezowiczów. Gdy tylko wszyscy wydostali się na
zewnątrz, odetchnęłam ciężko i oparłam się o chłodną powierzchnię drzwi. Przez
moje ciało momentalnie przeszedł dreszcz zimna. Wzdrygnęłam się lekko. W
szybkim tempie na bose stopy założyłam pantofle i poprawiłam bluzkę z długim
rękawem, którą na siebie wciągnęłam. Słysząc ciche kroki Toma gdzieś w kuchni,
odsłoniłam jasną firankę. Zerknęłam w kierunku moich znajomych, którzy niedawno
opuścili dom. Przymrużywszy lekko oczy, które nie przywykły jeszcze do
oślepiająco białej, świeżej warstwy śniegu, szukałam ich wzrokiem, jednak
wszyscy zdążyli już zniknąć za bramą i udać się do swoich domów. Nagle
zamarłam, wpatrując się w jeden, szczególny punkt. Przełknęłam głośno ślinę i
odwróciłam wzrok, mrugając gwałtownie. Po chwili jednak znów ta sama postać
przykuła moje spojrzenie. Zerknęłam w stronę salonu, sprawdzając, gdzie
krzątają się bliźniacy. Gdy mój wzrok nie napotkał żadnego z nich, szybko
złapałam za płaszczyk, wiszący na wieszaku i wciągnęłam go na siebie. Bose
stopy wsunęłam w kozaki i wyszłam na zewnątrz.
Odetchnęłam mroźnym powietrzem,
które musnęło moje policzki i wsunęłam dłonie do kieszeni, chcąc dać im choć
trochę ciepła. Widząc parę, powstającą pod wpływem mojego ciepłego oddechu,
ruszyłam do przodu, powoli schodząc po krótkich i oszronionych schodkach.
Uważając, aby się nie poślizgnąć, zagłębiłam się jak tylko mogłam w materiał,
który okrywał moje ciało. Gdy stanęłam na wąskim chodniczku, który wiódł do
domu, spojrzałam na niego jeszcze raz. Znów tutaj był. Może miał jakąś ważną
sprawę? Może komuś coś się stało i dlatego musiał się ze mną skontaktować? Nie
rozumiałam, o co tutaj chodzi, ale ruszyłam ku niemu, brnąc przez sypki śnieg.
Powolnym tempem dotarłam do bramy
wjazdowej. Stanęłam przy niej, zerkając, jak wysoki chłopak podchodzi do mnie
zdecydowanym krokiem.
- Co ty tutaj robisz? – spytałam
donośnym szeptem, jakby bojąc się, że ktoś nas usłyszy.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać –
wyjaśnił, a ja popatrzyłam na niego sceptycznie. Poczułam jak moje wnętrze zaczyna się gotować. Odetchnęłam
głęboko, opanowując emocje, które próbowały wydostać się poza mój organizm i
odreagować na Davinie.
- Davin… - W moim głosie słyszalne
było ostrzeżenie. – Nie pogrywaj sobie ze mną. Dobrze wiesz, że gdyby cię
zauważyli, to nieźle by ci się oberwało. Lepiej idź stąd jak najszybciej, a jak
nie, to sama ich zawołam! – Podniosłam głos, czując, że zaraz wybuchnę, jeśli ten
osobnik zaraz nie zniknie z moich oczu, razem z tym żałosnym wyrazem twarzy.
- Ja sobie pogrywam? – Jego ton
zmienił się.
Popatrzył na mnie wściekłymi oczami,
które były mi tak bardzo obce. Nadal pamiętałam chwile spędzone razem z nim,
wtedy zerkałam na niego i wydawało mi się, że widzę ciepło i ukojenie. To było
coś, co teraz znikło już na zawsze.
– Twój chłopak pewnie nie powiedział
ci o tym, że zapłacił mi za danie wam spokoju? Mnie się nie da kupić – warknął
i zerknął na mnie z wyższością. Moje ciało przeszedł dreszcz i zastygłam,
patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. To prawda?! Jak to możliwe, że Tom
nic mi nie powiedział?!
- Ja… - zająknęłam się. Nic nie
wiedziałam, nie miałam pojęcia, że Davin wziął od niego pieniądze, za to, że
wreszcie będę miała spokój. – Trzeba było nie brać tych pieniędzy, skoro nie
jesteś przekupny, kretynie. – Wydobyłam z siebie resztki zacięcia i odwagi, aby
wypowiedzieć te słowa.
Po chwili odwróciłam się na pięcie i
prawie biegnąc wróciłam do ciepłego wnętrza domu. Gdy tylko pociągnęłam za
klamkę, na swojej drodze napotkałam zaciekawione spojrzenie Toma. Zerkał na
mnie z góry, jakby czekając na wyjaśnienie tego, gdzie byłam. Nic nie
powiedziałam, tylko weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.
- Gdzie byłaś?
To pytanie dotarło do mnie, gdy
odwieszałam płaszcz. Będąc odwrócona do niego tyłem, przymknęłam oczy, pod
którymi pojawiła się wilgoć. Po chwili zamrugałam gwałtownie, aby pozbierać się
w całość i wzięłam wdech.
- Był tutaj Davin – wyznałam,
przejeżdżając dłonią po gładkim materiale płaszcza.
- Że co?!
Jego dłoń zacisnęła się na moim
przedramieniu, odwracając mnie w swoją stronę. Zerknęłam na jego zdenerwowaną
twarz i westchnęłam.
- Po co tam poszłaś?! Trzeba było
mnie zawołać, zająłbym się nim! – Jego przejęty głos wdarł się do moich uszów,
więc przymknęłam lekko powieki. Kątek oka zauważyłam, że jego wrzaski
zaalarmowały Billa, który natychmiast pojawił się w progu, zerkając na nas z
zaciekawieniem. – A właściwie, to…
Ruszył w kierunki drzwi, przesuwając
mnie na swoją lewą stronę.
- Ej, ej! Nigdzie się nie wybierasz!
– krzyknęłam, stając między nim a drzwiami. Mimo że byłam od niego o głowę
niższa, z siłą położyłam dłonie na jego barkach i zatrzymałam go, na wypadek,
gdyby chciał zrobić coś głupiego. Popatrzył na mnie zrezygnowany, a ja
spuściłam głowę. – Znów dasz mu pieniądze, żeby trzymał się ode mnie z daleka?
– szepnęłam, jednak byłam pewna, że to wszystko dosłyszał, gdyż jego ciało
momentalnie zesztywniało.
Poczułam jak jego dłonie, łapią za
moje i ściskają je lekko. Moje serce chyba stanęło, gdy popatrzyłam na jego
zmieszaną twarz. Od razu wiedziałam, że Davin mówił prawdę. Mogłam być tego
pewna.
- Świetnie – syknęłam i ominęłam go,
ruszając w stronę salonu. Zręcznie złapałam kluczyki od samochodu, leżące na
małym, szklanym stoliku.
- Odezwij się, gdy postanowisz być
ze mną do końca szczery – Odwróciłam się w jego kierunku. Jego duże dłonie
zaczepiły moją talię, chcąc mnie przyciągnąć ku sobie, jednak wyrwałam się
szybko i wychodząc trzasnęłam drzwiami.
*
- Słyszałem, że Jasmine znów wraca
do pracy. – Jego dźwięczy głos rozległ się w pustym pomieszczeniu, docierając
do słuchawki telefonu.
- Jako paparazzo? Jesteś pewien? –
Mark Wanford odświeżył swoją pamięć, a kiedy przed jego oczami pojawiła się
drobna dziewczyna z długimi kasztanowymi włosami, zamarł na chwilę. Co się
stało, że znów zgłębiała się w ten świat? Dobrze wiedział, że przeszła na drugą
stronę barykady i znalazła się w zupełnie innym świecie.
- Nie wiem, czy jako paparazzo, ale
słyszałem plotki, że znów zgłosiła się do swojej ciotki.
- Czemu mi o tym mówisz?
Davin zasępił się na chwilę.
Właściwie sam tego nie rozumiał. Gdy zobaczył ją tego poranka, zamienił z nią
kilka słów, nie mógł sobie wybić jej z głowy. A kiedy dotarła jeszcze do niego
ta informacja… Musiał się z kimś nią podzielić. Nie mógł jej trzymać tylko dla
siebie.
- Pomyślałem, że może cię to
zainteresować. Tak po prostu – odpowiedział w końcu, w odpowiedzi słysząc
długie westchnięcie.
- Davin, nie zrobię już więcej z
tobą interesu, nie ma na to szans – mężczyzna wytłumaczył spokojnie.
- Nie namawiam cię do tego. – Brunet
nerwowo oblizał wargę. – Sam to zrobię – powiedziawszy to, szybko nacisnął
czerwoną słuchawkę i opuścił zaciśniętą dłoń.
Popatrzył w przestrzeń. Sam nie
wiedział czemu, ale zawsze Jasmine stwarzała mu dobry pretekst do interesów.
*
Odkąd pojawiłam się w mieszkaniu
Melody, zastanawiałam się nad tym, co się wydarzyło i jak łatwo każda sytuacja
może się skomplikować. Wystarczy taki Davin, który zasieje ziarno niepewności i
awantura gwarantowana. Jak on to robi, że nawet kiedy znika z mojego życia,
wciąż zakłóca jego przebieg?
Wyciągnęłam się na łóżku Melody,
leżąc na brzuchu. Chwilę później zmieniłam jednak pozę, gdyż moje ręce
zdrętwiały i nie miałam już nic, co mogłoby podtrzymywać moją ciężką,
przepełnioną myślami głowę. Jęknęłam przeciągle i przewróciłam się na plecy.
- Jasmine, nie myśl o tym ciągle.
Gdzieś z tyłu wydobył się głos
Melody, a ja tylko ponownie westchnęłam ciężko. Jak miałam o tym nie myśleć?!
- Po prostu nie wiem, co mam zrobić
– stwierdziłam uczciwie.
- A musisz cos w ogóle robić? Tom
miał dobre intencje – powiedziała, po czym pojawiła się u mojego boku.
Wiedziałam, że darzyła Toma sympatią, momentami bałam się, że za chwile to on
będzie jej najlepszym przyjacielem, a nie ja. O zgrozo. – A teraz wstawaj –
rozkazała.
Spojrzałam na nią spod przymkniętych
powiek, w końcu jednak uniosłam się na łokciach, a potem przeszłam do pozycji
siedzącej. Krok po kroku odzyskiwałam odpowiednią pozycję i ład w głowie.
- Bardzo ładnie – skomentowała mój
powrót do życia. – W nagrodę za dobre zachowanie masz niespodziankę! –
powiedziawszy to, wyciągnęła zza pleców duże opakowanie i łyżeczkę.
- Mel, jest przecież zima!
Lody jednak zawisły przed moimi
oczami, a ja z lekkim uśmiechem sięgnęłam po nie i od razu poczułam się lepiej.
Cóż, nie twierdzę, że to najlepszy sposób rozładowywania napięcia, jednak w
moim przypadku działał aż zbyt dobrze. Z tego powodu otworzyłam wieczko i
zatopiłam łyżeczkę w masie o smaku toffi.
- Lepiej? – spytała, a ja wyczułam w
jej głosie nutę zmartwienia.
- Tak, jest dobrze – powiedziałam,
gdyż wiedziałam, że ta sytuacja nie może mnie tak łatwo złamać. Do tej pory
przetrwałam już tyle, że fakt, iż mój chłopak za moimi plecami opłacał Davina
nie powinien mnie szokować, ja jednak szokuje. Powinnam po prostu z pewnością
siebie przetrwać to i nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Mimo
wszystko, Tom powinien jednak dostać nauczkę chociażby za oszukiwanie mnie.
- Dzięki, że mnie uleczyłaś –
spojrzałam na nią ciepło, obserwując jej twarz i ciemne włosy, w nieładzie
rozrzucone po ramionach.
- Zawsze do usług – zaśmiała się i w
tym momencie rozdzwonił się mój telefon. Byłam przekonana, że to Tom, dlatego
bardzo powolnym ruchem moja ręka sięgnęła po komórkę leżącą dosłownie tuż obok
mnie. Moje serce już podchodziło do gardła, kiedy leniwym wzrokiem miałam
spojrzeć na wyświetlacz. Nie odbiorę, obiecałam sobie. Gdy w końcu przeczytałam,
kto dzwoni, zerwałam się na równe nogi. To nie był Tom!
- Halo?
Melody spojrzała na mnie zdziwionym
wzrokiem, pewna, że właśnie rozmawiam z gitarzystą.
- Dzień dobry, pani Metz. Właśnie
zwolniło się mieszkanie, na które tak pani czekała. Czy nadal jest pani
zainteresowana? – kobiecy głos spowodował wielki uśmiech na mojej twarzy.
- Tak, oczywiście – odpowiedziałam
na tyle spokojnym głosem, na jaki było mnie stać.
- Kiedy mogłaby pani podjechać
podpisać umowę?
- Mogę nawet teraz!
- W takim razie zapraszam - usłyszałam i z wielkim uśmiechem rozłączyłam się.
- Co jest? Davin dzwonił, żeby
powiedzieć, że jednak kłamał? – spytała Melody, ciągle obserwując moje żwawe
ruchy i bieganie po pokoju w celu zebrania swoich rzeczy.
- Lepiej! – zatrzymałam się na
chwilę, patrząc na nią z uniesioną głową. – Odzyskuję swoje mieszkanie.
Kiedy tylko włożyłam do torby
wszystkie rzeczy, które w między czasie rozrzuciłam po łóżku i wokół niego,
ruszyłam do przedpokoju. Złapałam swoje buty i szybko wciągnęłam je na nogi.
Zarzuciłam płaszcz i owinęłam się szalikiem.
- Jeszcze raz dzięki – powiedziałam
i krótko przytuliłam ją przed wyjściem.
Gdy tylko drewniane drzwi
zatrzasnęły się za mną, poczułam chłód wiejący z dołu klatki schodowej. Moje
nogi ledwo dotykały stopni, kiedy czując wciąż buzującą we mnie ekscytację,
zbiegłam na dół. Mimo, że było jeszcze dość wcześnie, na dworze zrobiło się już
ciemno i tylko latarnie oświetlały ulicę.
Droga do mojego starego, przyszłego
mieszkania ciągnęła mi się w nieskończoność. Cały Berlin, a przynajmniej część
przez którą przejeżdżałam, unieruchomiły korki. Można by przypuszczać, ze
ludzie przyzwyczaili się już do panującej na zewnątrz aury, której śnieg
stanowił nieodłączny element, jednak sytuacja na drogach temu przeczyła. Gdy
jednak przebrnęłam przez dwa najbliższe
skrzyżowania, okazało się, że w pozostałej części miasta ruch wygląda tak jak
zawsze. Moje podekscytowanie jednak już zmalało, gdy podjechałam pod wysoką,
starą kamienicę.
Nie wiem, co mnie tak ciągnęło do
tego miejsca, tej kamienicy i mieszkania w niej, ale zawsze tu wracałam.
Ostatnio wręcz walczyłam, aby tu powrócić, a przecież łączyło mnie z tym
miejscem tyle wspomnień – tych złych, jak i dobrych. Planowałam jednak stworzyć
nowe wspomnienia i te złe zastąpić nimi.
Opuściłam samochód i z westchnięciem
rozejrzałam się dookoła. Po prawej stronie właśnie ktoś zaparkował ciemny
samochód. Spuściłam na chwile głowę, aby zamknąć drzwi. W tym samym czasie
usłyszałam, trzaśnięcie drzwi sąsiedniego pojazdu. Zakręciłam kluczykami na
palcu, zaraz jednak schowałam je do kieszeni.
Przechodząc na drugą stronę ulicy,
rozejrzałam się w jedną i druga stronę. Zauważyłam tylko kobietę z małym
dzieckiem, opatrzonym w grubą czapkę i rękawice, a także wysokiego ciemnowłosego
mężczyznę, w czarnym, dość eleganckim płaszczu. Jego włosy lekko kręcone opadały
na twarz. Z lekkim uśmiechem ruszyłam przez ulicę, jednak z każdym kolejnym
krokiem prawda docierała do mnie z uderzającą siłą. Gdy byłam już pod wejściem
do kamienicy, zatrzymałam się. Mój oddech stał się płytki i poczułam jak pocą
mi się dłonie. Nie chcąc by moje zachowanie stało się podejrzane, schyliłam
się, udając, że poprawiam coś przy bucie. Raz, dwa, trzy. Uspokój się, Jasmine!
Nic nie jest w stanie wyprowadzić cię z równowagi, ani spowodować że będziesz
się bać!
Gdy wstawałam, szybko jednak
odwróciłam się, w kierunku zobaczonego wcześniej mężczyzny. Mój wzrok nawet z
tej odległości odnalazł piwne tęczówki oczu Davina. W jego ręce coś błysnęło,
zanim jednak zdążyłam przyjrzeć się, co to było, umknęłam do klatki i szczelnie
zamknęłam za sobą drzwi, czując mocno bijące serce i drżące dłonie.
Co on do licha tutaj robił?
--------------------------------------------
Wesołych Świąt, miłego czytania :)
--------------------------------------------
Wesołych Świąt, miłego czytania :)
Szkoda, że nie dodałaś znowu muzyki do rozdziału. Zawsze trafiałaś w samo sedno i lepiej się dzięki temu czytało.
OdpowiedzUsuńPierwsze rozdziały drugiej części Obverses wydawały się wypełnione szczęściem niemal do granic możliwości, ale nie byłabyś sobą, gdybyś nie zaczęła spraw komplikować.
Czyli znowu musiał pojawić się Davin. Brak mi na niego cenzuralnego kreślenia, naprawdę. Nie wróżę niczego dobrego z tego, że on wrócił na dobre i znowu ma zamiar namieszać w życiu Jasmine. Miałam nadzieję, że jego „wizyta” na urodzinach Jasmine to jednorazowy epizod. Tyle że nie -,-
Oby fakt, że Tom zapłacił Davinowi, nie wpłynął jakoś bardziej znacząco na związek T. i Jas. Szczerość jest ważna i to źle, że Tom nie powiedział o tym, co zrobił, po tym, jak się pogodzili w pierwszej części. Jasmine miała pełne prawo się na niego wściec, ale powinna przynajmniej spróbować postawić się w sytuacji Toma – przecież nie zrobił tego wyłącznie dla siebie.
Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Jasmine znowu w akcji ;3
PS Docenisz chyba fakt, iż żeby napisać ten komentarz, musiałam odłożyć na bok chusteczkę, przez co niemal zasmarkałam sobie klawiaturę? xD
Oczywiście, że doceniam i dziękuję! Ogólnie to Davin miał zniknąć prawie na dobre z opowiadania, ale stwierdziłam, że trzeba mu znaleźć niewielkie miejsce, bo to taka fajna negatywna postać :) Raczej nie musisz się martwić, że będzie go za dużo, ale nie wiem, co tam się jeszcze pojawi w mojej głowie.
UsuńUdało mi się w końcu tutaj dotrzeć. Uff, lepiej późno niż wcale, jak to mówią. Mam tylko nadzieję, że nie wstawisz kolejnego odcinka nim skończę ten komentarz xD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: przecudowny szablon. Miałam Ci to już dawno napisać (wszak przymierzałam się do przeczytania tych dwóch ostatnich rozdziałów chyba z cztery razy - za każdym razem przegrywałam walkę z moim lenistwem). Ja nie wiem jak Ty to robisz, że wszystkie Twoje szablony są takie genialne. Też bym chciała mieć taki talent.
Po drugie: Niesamowicie się cieszę, że miałam okazję przeczytać 2 rozdziały naraz :D Bo zawsze jak czytam tylko jeden to potem mam jakiś taki niedosyt, a tym razem... niedosyt też mam, ale troszkę mniejszy :)
I teraz przejdę do meritum sprawy. Będę pisać ogólnie o tych dwóch rozdziałach, żeby się nie rozdrabniać. Co mogę powiedzieć z ręką na sercu i z czystym sumieniem to to, że jak zwykle pokazałaś swój literacki talent. Bardzo podobały mi się opisy, których nie szczędziłaś w tych rozdziałach. Nie były nudne jak flaki z olejem, a wręcz przeciwnie - idealnie oddawały to, co czuli w tym czasie bohaterowie.
Pojawienie się Davina mocno mnie zaskoczyło. W ogóle zdążyłam już zapomnieć, że on istnieje! Dobrze, że go wprowadziłaś, mam przeczucie, że odegra jeszcze ważną rolę w tej części. I sądząc po tym, jak rozmawiał z Markiem o jakichś interesach - nie mylę się. Moja intuicja podpowiada mi, że będzie chciał zniszczyć Jasmine tak jak poprzednim razem... i boję się, że tym razem może mu się udać. Już przecież zasiał ziarno niezgody, kiedy powiedział jej o pieniądzach... można dorzucić jeszcze milczenie Jasmine odnośnie jej nowej/starej pracy i przepis na rozstanie w połowie gotowy.
Swoją drogą... lody toffi? Fuj!
Coś mi podpowiada, że Jasmine nie odzyska swojego mieszkania... Czyżby David wprowadzając swój plan w życie, zaczął od wykupienia jej mieszkanka?
Co do Billa... jak ja mu współczuję, biedaczkowi. Najpierw Melody dała mu kosza, a teraz Margo perfidnie go wykorzystała. Swoją drogą, coś on ma chyba do dziewczyn z imionami na "M" :) Właściwie... coś mi tutaj śmierdzi... nie wiem dlaczego, ale to chyba ten "chłopak Margo". No by niby o nim wspomniała, a zaraz jednak poleciała z Billem w tango... Czyżby ten chłopak nie istniał? Ja wiem, że impreza, że alkohol, ale... No właśnie ALE.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo chcę się dowiedzieć, czy moje przypuszczenia odnośnie mieszkania i Davina są słuszne. Będę się cieszyć, jeśli nie :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szczęścia w Nowym Roku :)
Dzięki za komentarz! Mam nadzieję, że w następnych odcinkach trochę rozjaśnią się twoje wątpliwości i może zrodzi się jeszcze kilka :)
UsuńCo do szablonu: ten jest zbyt mroczny jak dla mnie i muszę go szybko zmienić. Jedyne co mnie powstrzymuje, to ponowne zmagania z blogspotem, żeby szablon wyglądał tak jak chcę :)
Cześć, myślałam, że obverses, który był na onecie był zakończonym opowiadaniem, a tu proszę, bardzo miłe zaskoczonie. Osobiście powiem, że zawsze czuje nie dosyt jeżeli ktoś zakończy opowiadanie lub książkę, bo zawsze pragnę wiedzieć jak dalej "toczą" się losy bohaterów, nie wiem taka moja dziwna natura. Nie miałam szansy komentowania piewszej części opowiadania, ponieważ gdy dołączyłam do grona twoich czytelnikow zakończyłaś już ją. Później przez nieuwagę niazauważyłam drugiej części, dlatego musiałam szybko nadrobić zaległości:) Teraz przejdę do prawdziwego komentowania(dosyć moich nudnych wywodów:P): co do pomysłu na opowiadanie to podoba mi się, pierwszą część przeczytałam za szybko:), jednak zdaję sobię sprawę, ze fabuła teraz będzie trudniejsza do stworzenia ( a moze się mylę), bo bedziesz musiała uważać na to aby nie wpaść w schemat bo pomysł jest świetny. Kreacja Jasmine i Toma jest rewelacyja, talent pisarski niewątpliwie posiadasz, ale nie wiem,czy wprowadzenie Davina ponownie nie okaże się powtórką z rozrywki( czego bym bardzo nie chciała). Rozumiem złość Jasmine na Toma lecz czasami mam wrażenie że zapomina o tym jaką szkodę wyżądził jej Davin. Wątek Billa jest bardzo intrygujący podejrzewam, ze bedzie się działo w jego życiu( to dobrze bo w pierwszej części odebrałam go trochę jako egoistycznego dupka). Na razie to tyle jak coś mi się przypomni to bede pisać:) Czekam na kolejny odcinek bo szczerze to jestem zainteresowana jak potoczy się dalej fabuła. Mam nadzieję, ze cie nie uraziłam moim wywodem. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńSheila
Oo! Dziękuję za komentarz. Lubię, gdy ktoś dzieli się ze mną swoimi refleksjami. Bardzo miło mi też, że czytałaś poprzednią część :)
UsuńNa pewno masz rację z tym, że zdecydowanie trudniej jest napisać drugą część. Zwykle też bardzo ciężko wycisnąć ze mnie jakąkolwiek informację dotyczącą fabuły, ale muszę co nieco skomentować :)
"nie wiem,czy wprowadzenie Davina ponownie nie okaże się powtórką z rozrywki( czego bym bardzo nie chciała)" <--- masz rację, wprowadzenie Davina jako jednej z kluczowych postaci byłoby powtórką z rozrywki, z drugiej strony gdybym zostawiła go bez słowa komentarza, to też nie byłoby to dobre rozwiązanie. Początkowo tak właśnie zrobiłam - zignorowałam Davina, później jednak zorientowałam się w tym, co robię i stwierdziłam, że jakąś małą rolę muszę mu dać. Wydaje mi się, że nie przytłoczy was on swoją obecnością, choć będzie się pojawiał. Mam więc nadzieję, że nie masz się czym martwić...
Co do Jasmine... Aktualnie można sobie po prostu przypomnieć jaka jest Jasmine - naiwna :) Wierzy w ludzi i daje im szansę, nie zawsze jednak jest to dla niej dobre rozwiązanie. :)
Zamiast oglądaniem serialów zajęłabyś się poprawianiem 5 rozdziału (i kto to mówi xD). A jeżeli tak baaardzo Ci się nie chce, to I volunteer!
OdpowiedzUsuńNie ma tak, musicie czekać aż zdam egzaminy :)
UsuńNo nareszcie! :>
OdpowiedzUsuńNa co jeszcze czekasz? xD
OdpowiedzUsuń