Pamiętaj, że wszelka treść bloga oraz szablon stworzone są przeze mnie i objęte są prawem autorskim. Zdjęcie użyte w szablonie pochodzi z deviantart.com.
• 12.08.15 •

Reniferowa, nowy odcinek specjalnie dla ciebie :)


09 sierpnia 2012

• 30. Zaśnij z ręką na moim sercu



            Siedziałam z rękoma złożonymi na kolanach. Moje plecy opierały się o miękkie poduszki, a mięśnie cierpiały. Swój wygląd zdążyłam już doprowadzić do porządku. Rozczesałam splątane włosy, tak, że teraz gładko opadały na moje ramiona. Zmęczoną twarz opłukałam zimną wodą i pozwoliłam jej przez chwilę odetchnąć. Rozmasowałam bolącą nogę i na chwilę przymknęłam oczy, dając im ulgę.
            Gdy tylko opowiedziałam rodzeństwu o tym, co wydarzyło się w mieszkaniu Davina, Tom zamilkł na dłuższą chwilę, a właściwie milczał, odkąd znaleźliśmy się w ich mieszkaniu, a Bill rzucał ciągłe przekleństwa. Nie mogli uwierzyć w to, że ich menadżer, Jost, również brał udział w tym całym przedsięwzięciu, które miało na celu wykluczenie mnie z życia bliźniaków, a jednocześnie zarobienie pieniędzy.
            Nie miałam pewności, czy mi we wszystko wierzyli. Wydawało się niemożliwe, że nie napotkali swojego menadżera w drodze na górę, do mieszkania Davina. Akurat wtedy Jost powinien wychodzić z owego mieszkania i natknąć się na swoich podopiecznych. Nie potrafiłam wyjaśnić tego faktu. Jedynym możliwym wytłumaczeniem było to, iż był sprytniejszy niż wszyscy myśleliśmy i gdy usłyszał głosy na klatce schodowej, schował się na piętrze, mając nadzieję, że nikt nie skojarzy go z tym miejscem. Chłopcy przytaknęli mi niemym skinieniem głowy. Patrzyłam na ich gest z niepewnością, którą na pewno miałam wymalowaną na twarzy.
            Teraz wyszło na jaw, jak bardzo fałszywym człowiekiem stał się David Jost. Chęć zdobycia pieniędzy i rozgłosu zaślepiła w nim to, co było jedną z najważniejszych cech u menadżera – wierność swoim partnerom. Byłam pewna, że to bolało teraz zespół najbardziej. Zdrada ze strony wieloletniego partnera była jak sztylet w plecy. Tak naprawdę bliźniacy nie mieli pewności, ile jeszcze przekrętów pojawiło się za ich plecami oraz jak bardzo zostali zmanipulowani.
            Przez całą drogę samochodem, zerkałam na Toma, który nie odezwał się ani słowem, uważnie prowadząc samochód. Rozumiałam, że musiał to wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie, jednak chciałam, aby już było po wszystkim. Chciałam znów poczuć, że mam w nim wsparcie! Chciałam, aby ze mną był! Pocałował mnie tam, w mieszkaniu Davina, teraz jednak udawał, że nic szczególnego się nie stało. Tchórz, mówiłam sobie. Byłam pewna, że nie wie, jak zmierzyć się z faktem, który wypłynął na powierzchnię. Ciągle zastanawia się jak ugryźć ten problem i jak przyznać się do błędu. Wiedziałam, że w mieszkaniu Davina pokazał chwilę swojej słabości, a teraz chciał odwlec naszą rozmowę najbardziej jak to możliwe. Gdy tak zastanawiałam się nad jego zachowaniem, uświadomiłam sobie, że na jego miejscu prawdopodobnie czułabym się podobnie.
            Siedzieliśmy teraz w ich domu. Byłam zaskoczona tym, że znów tam wylądowałam! Szczerze mówiąc myślałam, że zaraz po eskapadzie na mieszkanie Davina, zostanę odwieziona do domu. Tak naprawdę, to nawet miałam na to nadzieję i rwałam się na swoje wygodne łóżko. Musze przyznać, że czułam się naprawdę zmęczona! Nie pytając mnie jednak o zdanie, Tom podjechał pod ich posesję, a ja nawet nie śmiałam odezwać się słowem sprzeciwu. Wysiadłam z samochodu, zerkając niezręcznie na Billa. Nie bardzo wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, gdy poczułam dłonie Toma, wkradające się na moją talię. Objął mnie ponownie ramieniem, nie chcąc bym obciążała obolałą nogę. Otworzyłam szerzej oczy i rozejrzałam się w poszukiwaniu młodszego bliźniaka. Mógłby mnie wspomóc, przecież nic mi nie było! Uderzyłam się, kiedy zostałam bezceremonialnie wepchnięta do sypialni Dava, przez co noga została nieco stłuczona.
            - Myślę, że trzeba zadzwonić po jakiegoś lekarza. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Toma. Wzdrygnęłam się lekko, na jego dźwięk. Wciąż czułam się skrępowana jego obecnością. Nie bardzo wiedziałam, jak to teraz między nami jest.
            - Chyba oszalałeś. Nie ma mowy! – natychmiastowo zaprzeczyłam tym planom. – Przecież nic mi nie jest. – powtórzyłam po raz kolejny tego dnia. Westchnęłam, zmęczona tymi zapewnieniami, a oni popatrzyli na siebie wymownie, co nie umknęło mojej uwadze.
            - No dobrze, niech ci będzie – odezwał się w końcu Bill, patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
            Czułam się głupio. Co ja tutaj robiłam?! No tak, przywieźli mnie tutaj, a ja miałam porozmawiać wreszcie z Tomem. Zerknęłam na niego, przygryzając dolną wargę. Podparłam dłonią policzek, zastanawiając się, jak przejść do setna sprawy. Bill, jakby zauważając moje wahanie, podniósł się z fotela. Przeciągnął się i ziewnął przeciągle. Popatrzył na mnie znacząco, uśmiechając się pocieszająco. W duchu dziękowałam mu za ten gest. Mimo iż był tak mało znaczący, poczułam się o wiele lepiej.
            - Idę się położyć – oznajmił wszem i wobec, po czym śmiałym krokiem wyszedł z salonu.
            Odetchnęłam głęboko, czekając na jakiś gest ze strony mojego chłopaka. Nic się jednak nie działo. Tom zerkał gdzieś w przestrzeń, a ja ze zdenerwowania wykręcałam sobie palce we wszystkie strony świata. Jak tak dalej pójdzie, to faktycznie potrzebny będzie lekarz.
            - Tom – odezwałam się nieśmiało, nie chcąc spłoszyć spokoju, jaki wytworzył się między nami. Nie wiedziałam jednak, co mogę mu powiedzieć, dlatego to jedno słowo zawisło między nami. Zauważyłam, że chłopak odwrócił głowę tak, że jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie intensywnie.
            - Jas, przepraszam – wyrzucił z siebie, a ja otworzyłam szeroko oczy, zaskoczona, że nagle postanowił przejść do konkretów.
            - Nie masz za co przepraszać – wydusiłam z siebie, przez ściśnięte gardło. Już czułam pieczenie w kącikach oczu i bałam się, że długo tak nie wytrzymam.
            - Choć ciężko mi uwierzyć w to wszystko, to jednak chyba wierzę. - Zaciął się na chwilę wzdychając.
            - Tom – szepnęłam czule i uśmiechnęłam się lekko.
            Nie liczyłam na taki obrót sprawy, jednak bardzo mnie on cieszył. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do niego powoli. Kucnęłam przy nim i ostrożnie wzięłam w dłoń jego rękę, gładząc jej powierzchnię. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam ten gest. Po moim ciele rozlało się ciepło, kiedy zobaczyłam, że powoli się nachyla.
            Gdy słodkie usta dotknęły moich, mój świat ponownie obrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Momentalnie zarzuciłam ręce na jego kark, a dłonie zatopiłam w rozsypanych warkoczykach. Przylgnęłam do niego bardziej, napierając całym swoim ciałem. W końcu pociągnął mnie w swoją stronę, a ja usadowiłam się na jego kolanach. Z miłością spoglądałam w jego ciemne, spokojne i pożądliwe oczy. Wtulając się w jego ramiona i rozkoszując przyjemnym zapachem, wdzierającym się do moich nozdrzy, wiedziałam, że to jest właśnie miejsce, w którym chcę być. Czułam się bezpiecznie, gdy mnie dotykał i delikatnie całował, gdy ciepłe i duże ramiona obejmowały mnie mocniej. Pocałował mnie w czoło i przytknął policzek do mojej głowy, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
            Wierzyłam, że jest już dobrze i że to wszystko wreszcie się skończy, a my będziemy mogli być prawie normalną parą. Davin już więcej nie będzie zawracał mi głowy. Nie teraz, kiedy zagroziłam mu spotkaniem z policją. Czułam jak szczęście wypełnia mnie od środka, powodując że udręki tego dnia zostają wynagrodzone.
            - Tęskniłem za tobą – mruknął gdzieś w moje włosy. Czułam dreszcz, który przeniknął moje plecy.
            - Ja za tobą też – szepnęłam, unosząc głowę, aby jeszcze raz musnąć jego pełne wargi.
            Zamilkliśmy na chwilę, gdy znów odezwałam się niepewnie.
            - Obiecaj, że będziesz mi ufał. Bez tego nie zbudujemy związku.
            - Będę.
            Zerknęłam na niego poważnie i spojrzałam prosto w oczy.
            - Wiesz, że mówię poważnie, prawda?
            - Tak, Jasmine. Chcę ci ufać i chcę wiedzieć, że jesteś tylko dla mnie, nie dla innych, nie dla Davina - tylko dla mnie. To nic, że jesteś fotoreporterką, bo jesteś inna niż te pasożyty i nie chcę pozwolić, żebyś zbyt bardzo wniknęła w to środowisko. Dlatego właśnie codziennie będę ci przypominał, kim właściwie jesteś.
            - Wiem, kim jestem. Nie daję sobą łatwo pomiatać i manipulować.
            - A ja jestem od tego, żeby to tylko dopilnować. – Uśmiechnął się jak rodzic patrzący na nieznośne dziecko. Nie musiał mówić, co myśli o mojej niezależności, zamiast tego musnął delikatnie moje wargi.
            - Zostań dzisiaj na noc.
            Jego dłoń delikatnie odgarnęła włosy z mojego policzka. Teraz, kiedy patrzyliśmy sobie w oczy, nie potrafiłam wyobrazić sobie, abym miała oddalić się od jego ramion. Pokiwałam twierdząco głową.
            Gdy tylko dostałam się do jego pokoju, skierowałam się do łazienki, gdzie musiałam się trochę ogarnąć. Obmywając zmęczoną twarz, przeglądałam się sobie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Moja skóra zrobiła się szara, a pod oczami mogłam dostrzec cienie. Włosy pomimo czesania wyglądały na skołtunione i straciły blask. Zdjęłam ubrania, pozostając w samej bieliźnie, a po chwili chwyciłam bluzkę Toma, którą mi przygotował jako piżamkę i wciągnęłam ją przez głowę. Wślizgnęłam się pod cienką kołdrę na jego wielkim łóżku i przytknęłam głowę do poduszki. Gdy tylko Tom pojawił się obok mnie, wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową i objęłam go mocno, żeby mi nigdzie nie uciekł. Pod dłonią czułam jego mocno bijące serce.
            - Kocham cię – szepnęłam jeszcze, po czym przymknęłam zmęczone powieki.  

*

            Przecierając zaspane oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje dłonie oparły się o miękką pościel, kiedy rozejrzałam się w koło, widząc pokój Toma. Po chwili powróciły do mnie wspomnienia i zmęczenie tamtego wieczoru. Obciągnęłam koszulkę chłopaka, która służyła mi za piżamę i opadłam ponownie na poduszki. Do moich uszów doleciał plusk wody, wydobywający się zza drzwi łazienki. Domyśliłam się, że Tom pewnie bierze poranny prysznic i westchnęłam cichutko, czekając na swoją kolej.
            Cieszyłam się, że wszystko zaczynało się wyjaśniać. Tom wreszcie zaufał mi, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Przez te wszystkie wydarzenia, zaczęłam zastanawiać się, czy moja praca jako paparazzo ma sens. Oczywiście potrzebowałam pieniędzy, to było nie do podważenia, jednak chyba mogłabym znaleźć coś innego? Tylko… czy dałabym radę? Ponadto, kiedy już moja świadomość uwolniła się spod wpływu Davina, zaczęłam zastanawiać się nad studiami. Zawsze chciałam ukończyć fotografię, jednak przez niego zrezygnowałam z tej szansy. Może teraz udałoby mi się osiągnąć zamierzony cel? Moja wyobraźnia już pognała przodem, zanim w ogóle zdążyłam wypchnąć ten obraz ze swoich myśli. Studia i ja… ja i studia. Było lato, a nabór właśnie trwał. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach, zastanawiając się, czy wyrobię finansowo. Na wszystko jeszcze przyjdzie czas!
            Przewróciłam się na lewy bok, miętosząc jasną koszulkę i wciągając, wyczuwalny na niej zapach Toma. Przymknęłam lekko oczy, słysząc, jak woda przestaje lecieć. Uśmiechnęłam się do siebie, nie mogąc się doczekać, aż zobaczę chłopaka wyłaniającego się zza drzwi. Drobne kropelki wody mogłyby pokrywać jego ładnie umięśnione ciało, a iskrzące oczy spoglądać tylko na mnie.
            Nagle z moich marzeń wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi i dźwięk głosu Billa. Podskoczyłam gwałtownie, momentalnie siadając na łóżku i obciągając rąbek koszulki, tak, aby bardziej zasłoniła moje uda. Szeroko otwarte oczy wpatrzyłam w osobnika przede mną. Czułam jak na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec. Naprawdę nie znosiłam ich. Czemu zawsze musiały zdradzać moment, w który się zawstydziłam? Były jak wykrywacz kłamstw lub mojego zakłopotania!
            - Em… - mruknął młodszy bliźniak, a ja wyciągnęłam rękę, sięgając nią skrawek kołdry. Czarny zmierzył mnie spojrzeniem, lecz szybko popatrzył w moją twarz i uśmiechnął się przepraszająco. – Szukałem Toma – wyjaśnił, odwracając wzrok.
            - Tutaj jestem. – Gitarzysta pojawił się w drzwiach, zanim zdążyłam się odezwać. Popatrzyłam na jego ciało, owinięte jedynie ręcznikiem i przygryzłam wargę. Ten obraz był taki sam, jak w moich wyobrażeniach.  – Co chciałeś?
            - A nieważne. – Bill machnął ręką, jednak zanim wyszedł za drzwi poruszył charakterystycznie brwiami w stronę swojego brata. Usta Toma wygięły się w cwanym uśmieszku.
            Popatrzyłam na nich zdezorientowana i nieco skrępowana. Po chwili jednak chłopak zniknął za drzwiami, a Tom zwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie powoli, przytrzymując ręcznik owinięty wokół pasa. Przysiadł na skraju łóżka, wpatrując się we mnie. Uśmiechnęłam się lekko, czując jak jego dłoń delikatnie gładzi powierzchnię mojego policzka. Jeden palec powoli przeciągnął w dół po mojej szyi, aż do obojczyków, przez co dostałam gęsiej skórki. Przyciągnęłam go do siebie, zaplatając ręce wokół jego karku. Wtuliłam się noskiem w jego szyję, wciągając świeży, przyjemny zapach. Moje dłonie oparły się gdzieś o jego klatkę piersiową. Opuszkami palców pogładziłam gładką skórę. Czułam, jak jego mięśnie napinają się pod wpływem mojego dotyku i uśmiechnęłam się lekko, całując go po szyi.
            Mimo że siedział tylko na skrawku łóżka, wdrapałam się na jego kolana, siadając na nich okrakiem. Po chwili poczułam, jak razem z nim opadam na miękkie łóżko i zaśmiałam się lekko, nie mogąc podnieść się do pozycji pionowej, gdyż chłopak trzymał mnie blisko siebie. Oparłam się głową o jego bark i położyłam się na nim całym ciężarem ciała. Objęłam go w pasie i przyłożyłam nos do jego szyi, by po chwili pocałować go kilkakrotnie w to samo miejsce.
            - Muszę porozmawiać z Billem – szepnęłam w jego stronę i podniosłam się nieco, chcąc zerknąć w jego czekoladowe oczy. Pokiwał w zrozumieniu głową. Iskierki pożądania, jakie płonęły w jego oczach minimalnie przygasły.
            - Ale zaraz masz wracać – mruknął, a ja przygryzłam dolną wargę, jednocześnie uśmiechając się do niego czarująco. Zsunęłam się na bok i podniosłam na nogi, stąpając niepewnie na chłodnej podłodze.
            - Pożyczę. – Krótkim ruchem głowy wskazałam na jego bluzę, która wisiała na oparciu krzesła. Złapałam ją i idąc w kierunku drzwi, wciągnęłam przez głowę. Dzisiejszy dzień nie wyglądał na zbyt pogodny. Szara warstwa ciężkich chmur pokryła niebo. Ciężkie krople deszczu z trudem utrzymywały się w jej objęciach. Powietrze zrobiło się chłodne, a delikatny przeciąg, który wzmógł się, kiedy otworzyłam drzwi, tylko jeszcze bardziej mi to uświadomił.
            Uważnie stąpając po schodach, wzrokiem szukałam Billa. Znalazłam go, siedzącego na sofie. Zauważyłam już, że było to ich stałe miejsce. Cokolwiek by się działo, bliźniacy siadali zawsze tam, w salonie, aby przemyśleć pewne sprawy, porozmawiać lub po prostu wypocząć po pracowitym dniu. Gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się ciepło. Podeszłam do niego, ostrożnie stąpając w za dużych pantoflach. Odruchowo przesunął się, robiąc mi miejsce, a ja usiadłam obok niego, podwijając jedną nogę. Patrzyliśmy przez chwilę wspólnie na jakiś poranny program, kiedy w końcu zdecydowałam się odezwać.
            - Dziękuję za pomoc, Bill.
            Spojrzał na mnie nieco zmieszany.
            - Nie masz za co dziękować. Musieliśmy coś zrobić – odpowiedział szczerze. – Znowu wpakowałaś się w kłopoty – zarechotał po chwili.
            Pokręciłam przecząco głową, czując lekkie falowanie włosów wokół moich policzków. Zagarnęłam je za ucho, spoglądając na niego uważnie.
            - Zaufałeś mi. Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłeś, jednak nie poradziłabym sobie bez ciebie – wyznałam i uśmiechnęłam się serdecznie. – Za to dziękuję i mam nadzieję, że wbrew wszystkiemu, co nas rozdziela, jesteśmy przyjaciółmi – zaakcentowałam ostatnie słowa, mając nadzieję, że zapomni o wcześniejszych uprzedzeniach do mnie i mojego zawodu.
            Popatrzył na mnie z lekko uchylonymi wargami, jakby nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Poruszył się niespokojnie, a ja po prostu przybliżyłam się i przytuliłam go mocno. Po chwili poczułam, jak jego dłonie nieśmiało wkradają się na moje plecy i jak chłopak nieśmiało odwzajemnia uścisk. Po tym geście odsunęłam się od niego na odpowiednią odległość i spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
            - No starczy tego dobrego, bo ten na górze będzie zazdrosny.
            Zaśmialiśmy się jednocześnie.
            - Masz rację – zgodził się Bill, zerkając ku schodom, jakby faktycznie bał się przyłapania.
            - W takim razie przyjaciele? – spytałam zadziornie.
            - Przyjaciele! – rzucił, a po chwili przybiliśmy żółwika i ponownie roześmialiśmy się do siebie.
            - Myślę, że między mną a Tomem wszystko się ułoży – spoważniałam chwilowo, mówiąc te słowa.
            Naprawdę życzyłam sobie, aby tak było. Nawet nie wyobrażałam sobie innego scenariusza.
            - Nie masz się, o co martwić. Drugi raz nie wypuści cię z ramion. – Pokiwał gorliwie głową, a ja rozradowana podniosłam się z sofy.
            Jeszcze raz spojrzałam na niego krotko, kiedy wspinałam się po długich schodach. W szybkim tempie, poprawiając rozczochrane włosy, wróciłam do Toma. Gdy tylko weszłam do środka, poczułam jego dłonie, chwytające mnie w tali. Ze śmiechem uwolniłam się od jego rąk i zniknęłam na chwilę w łazience. Chwilę później, nim zdążyłam ją opuścić, drzwi same się przede mną otworzyły, a ciekawski wzrok gitarzysty wpadł do środka. Popatrzyłam na niego zadziornie, unosząc do góry brwi. Cieszyłam się, że jest taki jak zawsze. Kamień spadł z mojego serca, a całe ciało było rozluźnione, gdy wtuliłam się w niego, całując lekko jego usta. Czułam, że delikatnie się uśmiecha, więc popatrzyłam na niego przytomnie.
            - Co jest?
            - Cieszę się, że tu jesteś – mruknął cicho zachrypniętym głosem.
            - Ja też – szepnęłam.
            Widziałam, że ciągle patrzy na mnie poważnym i skupionym wzrokiem. Zmarszczyłam lekko brwi. No przecież wiedziałam, że nie mówi mi wszystkiego! Zastanawiałam się ciągle, co mu chodzi po głowie.
            - Tom… o czym mi nie mówisz?
            Uśmiechnęłam się niewinnie, chcąc wyciągnąć z niego wszystko, czego nie wiedziałam. Tak, jestem dociekliwa i obawiałam się tego, co powie.
            - Myślałem o tym, żebyśmy się ujawnili – wyznał, a widząc moją minę uśmiechnął się, jakby powstrzymywał wybuch śmiechu.
            - Jak to ujawnić? – Byłam pewna, że moja twarz wyraża ogromne zdziwienie i konsternację. Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam. Chociaż może to jemu coś się pomyliło. Jak my możemy się ujawnić?! Paparazzo i gwiazda?! To jak pies z kotem!
            - Chcę, żebyś udała się ze mną na czerwony dywan. Tym razem znajdziesz się po drugiej stronie. – Usłyszałam i popatrzyłam na niego martwym wzrokiem, przełykając głośno ślinę.
            Nie byłam pewna, czy takie wyzwanie jest dla mnie. Ja?! Spacerująca wśród gwiazd? Trzeba przyznać, że już raz znalazłam się w tamtym miejscu. Nie było to jednak zbyt fortunne wydarzenie i myślę, że nie warto tego powtarzać. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach, przypominając sobie moment, w którym pierwszy raz miałam styczność z Tomem. Potknęłam się o dywan i wypchnięta dodatkowo przez tabun reporterów, na tyłku wylądowałam przed Tokio Hotel. Tak… mam mieszane uczucia związane z tamtym miejscem.
            - Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – Nie będę ukrywać, że odrobinę się bałam. Byłam gotowa być paparazzo, jednak nie byłam gotowa postawić siebie po drugiej stronie obiektywu. Mówiąc szczerze, przerastało mnie to zadanie!
            - Chcę móc wreszcie publicznie przyznać, że jestem z tobą szczęśliwy – wyznał, po czym musnął dłonią mój policzek.
            Pokiwałam niepewnie głową. Jeśli jest to dla niego tak ważne, to może powinnam rozważyć takie rozwiązanie. Wzięłam głęboki oddech.
            - Zrobię to, jeśli naprawdę chcesz.
            - Wiem, że nie jesteś do tego stworzona, ale nie będziemy musieli się już ukrywać. Jeśli chcą robić zdjęcia, to niech robią. Ja i tak mam swoją własną fotoreporterkę. – Spojrzał na mnie tak czule, że nie wytrzymałam i stając na palcach, musnęłam jego pełne wargi. Gdy odwzajemnił pieszczotę, nieświadomie cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Napotkałam przeszkodę, na co Tom uniósł nogę do góry i wślizgując się pod prysznic, pociągnął mnie za sobą. Zaśmiałam się dźwięcznie.
            - Co ty planujesz? – mruknęłam wprost w jego wargi.
            - Zobaczysz. – szepnął i w tym samym momencie odkręcił ciepłą wodę.
            Pisnęłam zaskoczona, czując jego ciepłe dłonie, gładzące moje ciało. Objęłam go mocniej, chcąc czuć go jeszcze bliżej. Kochałam go. Dla niego byłam w stanie nawet rzucić pracę i wyjść na czerwony dywan, choć nie byłam pewna, jak to się dalej potoczy.
            Nie da się ukryć, że łazienka to dobre miejsce na poważne rozmowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy