Siedząc wygodnie na kanapie i
użalając się nad swoim losem, wsłuchiwałam się w odgłos uderzających o szybę
kropli. Powoli roztrzaskiwały się z głuchym dźwiękiem, jakby deszcz chciał
zapukać do drzwi mojego mieszkania. Spływały wzdłuż okiennych ram, połyskując
jasno pod wpływem ulicznych latarni. Gdy tak przyglądałam się im z najwyższą
uwagą, usłyszałam dzwonek do drzwi. Poczułam ścisk żołądka, bo wiedziałam, że
nie powinnam tego robić – nie powinnam ścigać go do siebie. Był już zmęczony po
wyjściu do tych wszystkich dziennikarzy, a musiał jeszcze pojawić się tutaj.
Stłumiłam jednak w sobie wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę bardzo chciałam znów
go zobaczyć. Czasami miałam wrażenie, że uzależniłam się od jego obecności,
jednak przymykałam na to oko, bo lubiłam spędzać z nim czas, a całować się
jeszcze bardziej! Aż głupio przyznać, ale w chwilach, kiedy nie siedziałam z
naburmuszoną miną, myśląc o tym, że Dav znów mnie zdradził, myślałam właśnie o
tamtym pocałunku. To on odganiał ode mnie ciemne chmury. Z lekkim uśmiechem na
ustach otworzyłam drzwi. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym wszedł do środka.
- Jak się czujesz? – spytał, a ja
wzruszyłam ramionami. W półmroku jaki panował wokół nas, nie mogłam dobrze
odczytać wyrazu jego twarzy.
- Całkiem dobrze, jestem tylko
cholernie sfrustrowana i…
Uniósł mój podbródek tak, żeby mieć
moją twarz naprzeciw swojej. Natychmiastowo zamilkłam.
- Obolała? – spytał, a ja z krzywym
uśmiechem przytaknęłam mu.
- Ale tylko troszkę, należało mi się
– wytłumaczyłam, a powaga tamtej sytuacji gdzieś wyparowała. Teraz był tutaj
Tom, a ja mogłam zapomnieć o wczorajszym, upokarzającym dniu.
- To znaczy… że ktoś ci to zrobił? –
Zacisnął szczękę, nie ruszając się miejsca. Przeszył mnie wzrokiem, a ja przez
chwilę rozważałam, co sobie o mnie pomyśli, jeśli opowiem mu wszystko.
- Sprzedałam liścia Davinowi – wyrzuciłam
z siebie, spoglądając na jego reakcję. Żadnej się nie doczekałam. – A on mi
oddał – dokończyłam, a jego ręce zacisnęły się mocniej na odrobinę mokrej bluzce.
- Ale spokojnie! – Uśmiechnęłam się
uspokajająco. – Nic mi nie jest, przeżyłam i nawet powstrzymałam się przed
wdaniem się z nim w bójkę. – Mrugnęłam do niego i pociągnęłam za rękę do
kuchni. Nie chciałam, żeby się nade mną rozczulał, co najwyżej może mi pomóc nawrzucać
na Davina. Może wraz ze mną rozmyślać nad tym jakim jest kretynem, że znów mnie
zranił.
- Zrobię ci coś ciepłego do picia,
ochłodziło się – uznałam, po czym zaczęłam wyciągać kubki.
- Czym sobie zasłużył? – jego ciężki
głos wydobył się zaraz zza moich pleców. Z mojej twarzy natychmiastowo zniknął
lekki uśmiech, gdy przed oczami ponownie pojawiła się tamta sytuacja.
- Znów to zrobił.
Zamilkłam na chwilę, po czym
zdecydowałam się kontynuować.
- Poszłam do niego, a ta blondyna
siedziała tam naga, dasz wiarę?! Walnęłam mu za te dwie zdrady. Pierwszy raz
podniosłam na kogoś rękę, a on mi tak po prostu oddał, choć powinien stać tam
jak zbity pies i żałować tego wszystkiego! – wyrzuciłam z siebie niczym karabin
maszynowy, oddychając głęboko.
Stojąc tyłem do niego,
przygotowywałam herbatę. Dobrze, że torebki z nią były lekkie, bo rzucałam nimi
do kubka z taką siłą, że aż dziwne, iż szkło jeszcze nie pękło. Czułam, jak Tom
opiera dłonie na moich ramionach, przyjemnie je rozmasowując. Po chwili obrócił
mnie delikatnie w swoją stronę.
- Zabiję go – syknął niespodziewanie,
zerkając na moją wargę. Jego twarz była dziwnie spokojna, jednak wzrok wyrażał mieszaninę
złości i…
- Ej, ej! Już wszystko jest w
porządku, więc proszę nie wracajmy do tego – zahamowałam jego zapędy i lekko
dotknęłam jego smukłego policzka.
Teraz kiedy się trzymam, nie mogę
się ponownie przy nim rozbeczeć, o nie… dam radę i nie pozwolę sobie na to,
choć w moich oczach już stanęły łzy złości.
- I tak mocno uderzył cię z otwartej
ręki? – zdziwił się, opuszkami palców delikatnie przejeżdżając po obolałym
policzku. Poczułam, jak przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- Szczerze mówiąc nie zdążyłam
zarejestrować, jak on właściwie to zrobił.
Palnęłam go palcem w nos, żeby
przestał już tak bacznie mnie obserwować.
– Nie patrz już tak na mnie. - Uśmiechnęłam
się do niego, odwracając nieco wzrok.
Wyczułam, że jego duże dłonie stopniowo
wkradają się na moje biodra. Oparłam się stabilniej na szafkach, wzdychając
głęboko i czując jego bliskość. Przez chwile staliśmy w milczeniu. Pomyślałam o
naszym niedawnym pocałunku, będąc prawie pewną, że on myśli o tym samym. Jego
słodki oddech delikatnie pieścił skórę mojego policzka, zanim nasze usta namiętnie
połączyły się. Westchnęłam cicho, przysuwając się jeszcze bliżej niego.
Oderwałam się na chwilę, chcąc spojrzeć w jego oczy, gdzie widziałam już teraz
tylko nutki pożądania. Oblizał delikatnie dolną wargę i nie czekając na moją
reakcję znów wpił się w moje wargi, bardziej się do mnie przysuwając. Prawie
widziałam iskry, jakie wytwarzały się pomiędzy naszymi ciałami. W mojej głowie
prawie wcale nie było już Davina. On został gdzieś daleko, a ja teraz byłam
tutaj. Niech się dzieje, co się chce, mam już dość uważania na każdym kroku!
Jego wargi przesunęły się po skórze
mojej szyi, a ja ponownie westchnęłam, czując dreszcze przebiegające po moim ciele.
Całował mnie delikatnie, jakby bał się, że nagle zniknę. Dłonie zsunął na moje
pośladki, a mnie oblała fala gorąca, kiedy zręcznie podrzucił mnie do góry i
posadził na kuchennych szafkach, stając między moimi udami. Usłyszałam dźwięk
szkła i już wiedziałam, że poprzewracaliśmy szklanki na herbatę. Oboje nie
zwróciliśmy na to większej uwagi, będąc coraz bardziej skupionymi na sobie.
Dawaliśmy upust emocjom i uczuciom, które gromadziły się w nas od pierwszego
spotkania, a spotęgował je niedawny pocałunek. Popatrzyłam na niego przytomnie.
Kiedy to wszystko wydarzyło się pomiędzy nami? Kiedy zagalopowało tak daleko? Tom
i ja, ja i Tom. Wiedziałam, że on tego nie przerwie, a i ja nie miałam takiego
zamiaru. Znów musnęłam jego wargi, wyczuwając, że delikatnie się uśmiechnął.
Spojrzałam na niego przelotnie i zacisnęłam nogi wokół jego tułowia. Szybko
wsunęłam dłonie pod jego wielką koszulkę, opuszkami palców drażniąc jego skórę.
To wszystko działo się w niesamowicie szybkim tempie. Jasminie! Co ty robisz,
dziewczyno?
A ja po prostu pozbyłam się jego koszulki.
Moim oczom ukazał się jego umięśniony tors. Przełknęłam głośno ślinę i poczułam,
jak jego palce muskają skórę pod moją bluzką. Patrzył na mnie niepewnie,
zdziwiony rozwojem wypadków. Był tak samo zdezorientowany jak ja! W końcu to
miał być tylko niewinny pocałunek… Uśmiechnęłam się jednak do niego i z
błyskiem w oku odepchnęłam od siebie. Popatrzył na mnie zbolałym wzrokiem i
cicho jęknął. Ja jednak bez słowa złapałam jego dłoń i poprowadziłam do swojej
sypialni. Idąc za mną, objął mnie, nosem wodząc po moim ramieniu.
Po chwili leżałam już pośród
miękkich poduszek, a on pochylał się nade mną, muskając napiętą szyję.
Kasztanowe włosy rozsypały się gdzieś po pościeli i ramionach, kiedy zaplątał w
nie swoją dłoń. Ściągnął moją koszulkę, a następnie dżinsy. Pocałunkami
schodził aż do biustu. Gdy musnął delikatną skórę piersi, westchnęłam ciężko. Jego
zwinne palce przebiegły wzdłuż mojego ciała.
- Jesteś tego pewna? – zapytał, a ja
zaśmiałam się w myślach.
- Pośpiesz się – mruknęłam wymownie
i poprowadziłam jego dłonie do zapięcia mojego stanika.
Szybko się go pozbył, uwalniając
nieduże piersi. Jego usta przylgnęły do nich, a ja wplotłam palce w długie warkoczyki,
rozsypane po szerokich ramionach. Ciepłe dłonie wyznaczały swoją własną
ścieżkę, która biegła poprzez moje ciało. Błądziły gdzieś w okolicy ud,
przesuwały się coraz wyżej, a mój oddech stawał się coraz cięższy. Czułam jego
pragnienie i widziałam pożądanie w jego błyszczących oczach. Byłam pewna, że on
widzi to samo, wymalowane na mojej twarzy. Mimo to całował nieufnie, jakbym
zaraz miała się rozmyślić lub po prostu zniknąć. Nawet nie byliśmy razem, ale
ja już byłam wystarczająco poplątana w tym, co mnie otaczało. Chyba tak
naprawdę wcześniej byłam nie z tą osobą, z którą chciałam, aby coś mnie
łączyło.
Zawahałam się, lecz tylko na chwilę,
tak naprawdę doskonale wiedziałam, czego chcę w tej chwili. Słyszałam jego
ciche szepty. Czując gorąco jego ciała, chciałam go mieć jak najbliżej siebie. Całowałam
go przelotnie, dłonie zaciskając na jego barkach.
Teraz moja sytuacja zmieniła się i
chyba skomplikowała jeszcze bardziej.
*
Obudził się wcześnie rano. Jego
twarz wtulona była w miękkie kasztanowe włosy rozsypane po poduszce. Rękę
ulokowaną miał wokół jej pasa i ani myślał wypuścić ją z objęć. Leżała tyłem do
niego, dłoń trzymając na jego dłoni. Uniósł nieznacznie głowę, chcąc przyjrzeć
się dziewczynie. Westchnął błogo, przypominając sobie wczorajszy wieczór, po
którym ufnie w niego wtulona ułożyła się do snu. Nie interesowała się, czy nie
musi wyjść, po prostu założyła udo na jego biodro i jeszcze raz pocałowała go w
szyję. Wciąż czuł jej słodkie usta, których ciągle było mu mało. Spojrzał na
jej twarz i smukłe ramię wystające zza kołdry. Przyciągnął ją do siebie
mocniej, uważając by się nie obudziła. Zielone oczy nadal pozostały jednak
zamknięte, a ona spała spokojnie. Uniósł się ponownie i musnął pewnie jej
szyję. Jeszcze raz i jeszcze drugi. Odgarnął jej ciemne włosy i przesunął
wargami po jej uchu, a potem po ramieniu. Ciągle było mu jej mało, a teraz
kiedy wreszcie bezkarnie mógł ją pocałować, nie mógł się powstrzymać. Przejechał
delikatnie ustami po jej obolałym policzku, a ona wciąż spała. Gdyby mógł to
zrobiłby coś temu palantowi, Brownowi. Już dawno wiedział, że on nie jest odpowiednim
chłopakiem dla niej. Tak naprawdę ciągle myślał o sobie na jego miejscu. Nie
mógł dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby kiedyś znajdować się tu,
gdzie teraz był on.
Zjechał dłonią na jej podbrzusze,
gładząc delikatnie aksamitną skórę. Bał się momentu, w którym się obudzi. Bał
się, że będzie żałowała tego, co się stało, że go odepchnie lub po prostu
zostawi z tym wszystkimi wspomnieniami, które wbiły się do jego głowy. Po
chwili wymknął dłoń z jej uścisku i odsunął się od niej. Usiadł na łóżku, po
czym przebiegł wzrokiem po jasnym pokoju, szukając swoich spodni, gdzie znajdowała
się jego komórka. Kiedy dostrzegł je na podłodze, szybko sięgnął w tamtym
kierunku. Wyjąwszy z kieszeni telefon, odblokował go i zerknął na mały ekran.
No tak, jasne. Młody znów nie daje mu żyć. Pokiwał z dezaprobatą głową i
otworzył wiadomość.
- Znów nocujesz u niej? Nie marudzę,
wolę po prostu wiedzieć!
Zaśmiał się, czytając jego słowa.
Szybko odpisał krótką wiadomość.
- Nawet nie wiesz, co to była za noc.
– Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że wzbudzi ciekawość brata.
Bill ciekawski, to Bill nieznośny i
strasznie wnerwiony, że nie jest o czymś poinformowany. Dobrze mu tak. Przez
chwilę nie otrzymywał żadnej odpowiedzi. Jak mógł się spodziewać, jego komórka
zaczęła nagle intensywnie wibrować.
- Bill, ty kretynie – mruknął pod
nosem, odrzucając gwałtownie połączenie.
- Tom? – Nagle słodki głos przeszył
jego uszy, a po ciele przeszedł milion dreszczy.
*
Otworzyłam zaspane oczy, a
wspomnienia z ubiegłego wieczoru wróciły z niesamowitą siłą. Odwróciłam się,
nie wyczuwając nikogo obok mnie.
- Tom? – spytałam w przestrzeń.
- Tu jestem. – Usłyszałam jego
kojący głos i od razu mi ulżyło.
Bałam się, że mnie zostawi, że tak
po prostu wyjdzie i potraktuje, jak każdą wcześniej. Wydreptał sobie ścieżkę,
wiodącą przez moje marzenia. Nie wytrzymałabym, gdyby tak po prostu teraz
zniknął.
Zakryłam się kołdrą pod samą szyję, przebiegając
wzrokiem po podłodze, gdzie znajdowały się nasze ciuchy. Zarumieniłam się
lekko, gdy poczułam, jak chłopak przybliża się do mnie i składa delikatny
pocałunek w kąciku moich warg. Uśmiechnęłam się automatycznie, zwracając twarz
w jego stronę.
- Tylko nie mów mi, że zrobiłaś to
tylko po to, żeby się pocieszyć z powodu straty chłopaka. - W jego oczach
dostrzegłam... obawę?
- No coś ty! – obruszyłam się,
uderzając go lekko w ramię.
Jakiś dziwny kamień spadł mi właśnie
z żołądka. W takim razie był tutaj. Nadal był ze mną i nie wycofał się ze wszystkiego.
Jego dłoń czule głaskała mój policzek, a ja spoglądałam nieśmiało w jego oczy. Wszystko
potoczyło się tak szybko, że nadal nie byłam w stanie zebrać myśli. Wiedziałam
jednak, że cały czas chodziło mi tylko i wyłącznie o niego. Jednego byłam
pewna. Davin nawet nie przemknął mi przez myśl, gdy tylko wargi Toma dotknęły
moich. Niepewnie musnęłam jego usta, a dłonie usadowiłam na jego nagiej klatce
piersiowej. Ponownie opadliśmy na pościel.
- Davin to już przeszłość, obiecałam
to sobie – odezwałam się, kładąc głowę na jego ramieniu. Poczułam, jak jego
dłoń przeczesuje moje splątane włosy. – Chyba dopiero teraz zrozumiałam, że on tak
naprawdę nigdy mnie nie kochał – stwierdziłam. Popatrzyłam w jego ciemne oczy,
znajdując w nich zrozumienie i ciepło, którego tak bardzo teraz potrzebowałam.
– Jestem głodna – dodałam po chwili, gładząc jego szyję wyciągniętą ręką.
Zaśmiał się pod nosem.
- Zaraz coś ci przygotuję, a ty idź do
łazienki.
Podniósł się do pozycji siedzącej, a
ja razem z nim.
- Ale nigdzie nie pójdziesz?
- Będę tutaj cały czas.
Musnął ustami mój nos, na co
rozpromieniłam się. Po chwili jednak niezdecydowana przygryzłam wargę. Złapałam
mocno za kołdrę.
- Ja ją zabieram. – Wskazałam na materiał,
zaciśnięty w mojej dłoni, po czym starannie owinięta udałam się w stronę
łazienki, nawet na niego nie zerkając. Słysząc cichy gwizd, ze śmiechem
wyrzuciłam cienką kołdrę za drzwi i schowałam się w małym pomieszczeniu.
Weszłam pod prysznic, szybko obmywając całe ciało.
Westchnęłam ciężko, gdyż ciągle
znajdowałam się w innym wymiarze. Czy to możliwe, że wszystko działo się
naprawdę? Nie mógł do mnie dotrzeć fakt, jak daleko się posunęliśmy, choć
jeszcze niedawno sprawialiśmy całkiem inne pozory. Oparłam się o płytki, a ta
noc znów do mnie powróciła. Było tak cudownie! W dodatku dawno już nie spałam
tak spokojnie. Jego ramię owinięte wokół mojego pasa i sama obecność, która
sprawiała, że czułam się bezpieczniejsza. Nie pamiętam, kiedy ostatnio z
Davinem przeżywałam tak piękne chwile. Lepiej jednak o tym nie myśleć.
Owinęłam się w ręcznik i przetarłam
włosy, rozpuszczając je po ramionach. Na boso wyszłam z łazienki. Z
nieodłącznym uśmiechem, widniejącym na mojej rozpromienionej twarzy, na czubkach
palców powędrowałam do kuchni. Zobaczyłam go stojącego przodem do blatu w
samych bokserkach. Wzięłam głębszy oddech, żeby nie zdradzić od razu swojej
obecności. Po cichu podeszłam do niego i objęłam w pasie od tyłu. Przylgnęłam
do niego jak rzepa i po chwili musnęłam jego nagi bark. Nie potrafiłam opisać uczuć,
jakie towarzyszyły mi przy nim. Tak zwane motylki w brzuchu szalały, a ja nie
mogłam się zmusić, żeby go puścić. Oparłam głowę na jego barkach i uśmiechnęłam
się pod nosem, gdy przejechał swoimi dużymi dłońmi, po moich. Czułam ciepło w
sercu, a uśmiech sam wkradał się na moją zarumienioną twarz. W końcu jednak puściłam
go, aby mógł odwrócić się w moją stronę.
- Teraz twoja kolej. Możesz iść do
łazienki – mruknęłam, wspinając się na palce, żeby dosięgnąć jego ust. Schylił
się ku mnie i krótko połączył nasze wargi.
Mój świat zawirował. Nie wiedziałam
już, gdzie się znajduję i co się ze mną dzieje. Wszystko oszalało, zrobiło się
nagle jaśniejsze i lepsze! Nie byłam pewna, czy nie za wcześnie było na poważne
wyznania. Jednak teraz mogłam dostrzec, że nazywanie miłością czegoś, co czułam
do Davina było błędem. Wtedy ciągle miałam nadzieję, że Dav jednak ze mną będzie.
Wbrew wszystkiemu co się działo, ślepo wierzyłam, że mnie kochał. Byłam głupia,
szukając ciepła drugiej osoby i nie zauważając, że to czego potrzebuję daje mi
ktoś inny, ktoś kto znajdował się tuż obok mnie.
Z rozpaczą chciałam poczuć się
dowartościowana, chciałam być uczciwie kochana i kochać. Po ostatnich
wydarzeniach, wreszcie na nowo odnajdywałam nadzieję, że nadal istnieje ktoś
dla mnie, że nadal mężczyźni widzą we mnie pełnowartościową kobietę. Spojrzałam
w górę, na twarz Toma z rozanieloną miną. Poczułam jak w jednej chwili czule pocałował
oba kąciki moich ust i zorientowałam się, że jego dłonie szukają krańca mojego ręcznika.
Ze śmiechem złapałam za niego, nim on go odnalazł. Wymsknęłam się z jego objęć
i sięgnęłam po jedną z kanapek. Byłam taaaaka głodna! Z pełnymi ustami
popchnęłam go w kierunku łazienki, a sama usadowiłam się na blacie, smakując
zwykłe, a jednak przepyszne kanapki z masłem orzechowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz