- Dostaniesz się na after party.
Że co?! Mówi to tak, jakby wszystko
było już załatwione! Ale niby jak mam to zrobić? Nie ma tam wstępu żadna ze
znanych mi osób, więc jak do cholery…? Niech jeszcze tylko powie, że to próba
moich umiejętności, jako fotografa, który potrafi przemknąć się wszędzie i
uchwycić każdy moment…
- Dzisiejszy wieczór to twój chrzest
bojowy, nie zapominaj – ciągnęła dalej. - Ale nie martw się, mam znajomości,
więc możesz się odprężyć. – Zaśmiała się dziewczęco. Starałam się zrobić to, o
co prosiła, dziwnie się przy tym czując. Ciotka chyba znała mnie lepiej, niż mi
się wydaje.
- Tak jest, ciociu. Jeśli mi się
uda, porobię zdjęcia.
Wysłuchawszy jej dalszych uwag i
instrukcji, rozłączyłam się z ulgą. Chyba dobrze, że dzisiaj ubrałam się
bardziej wyjściowo. Moja intuicja chyba nieźle funkcjonuje, dzięki czemu nie
wkopałam się w kompletny brak stroju, w miejscu, gdzie będzie od cholery
gwiazd.
Co ja właściwie tutaj robię? Muzyka
zagłusza moje szare komórki i ciężko mi się właściwie na czymś skupić. Być może
to szum adrenaliny, krążącej w moich żyłach ma w tym jakiś udział, ale siedząc
na tym wygodnym krześle, zaczynałam powoli odpływać. Podniosłam się jednak by
znów zrobić parę zdjęć. Spostrzegłszy migającą ikonę w rogu ekraniku, zmieniłam
akumulator. Musiałam być przygotowana na after party, na które według doniesień
ciotki, bez problemu powinnam zostać wpuszczona. Wszystko miało pójść gładko,
ponieważ przy wejściu miał stać ‘jej’ człowiek.
Uznałam, że mogę sobie zrobić
chwilową przerwę w pracy. Zawiesiłam aparat na szyi i udałam się w stronę
toalet. Nie bardzo jeszcze orientowałam się w tym biznesie. Mijając innych
fotografów, zauważyłam, że uśmiechają się oni porozumiewawczo, choć niektórzy
zachowywali się naprawdę wyniośle. Wpadłam do łazienki, która na szczęście była
pusta i usiadłam między zlewami. Wyjmując z torebki puder, rozkoszowałam się
chwilą ulgi dla moich zmęczonych już nóg. Poprawiłam szybko makijaż i starałam
się przydymić oczy na czekającą mnie później robotę. Nadaję się do tego, nadaję
się do tego – powtarzałam sobie w myślach, kiedy już myślałam że pogoń za
fotografiami jest powyżej moich możliwości.
Odwracając się od swojego odbicia,
wróciłam na galę. Wchodząc do obszernej sali usłyszałam ryk tryumfu i
obejmujących się chłopaków. Znów zerknęłam na wysokich bliźniaków,
zastanawiając się jak to możliwe, że są braćmi. Przystanęłam w odpowiednim
miejscu, czekając aż udadzą się odebrać nagrodę, po czym uwieczniłam tą chwilę.
*
Przez moment zahaczył wzrokiem o
postać stojącą przy drzwiach. Mimo iż ciągle się starała, to nie wyglądała na
zbyt pewną siebie osobę. Na jej szyi znajdował się pasek, który utrzymywał duży
profesjonalny aparat. Zmrużył oczy, przypatrując się, jak jej dłoń delikatnie
muska powierzchnię obiektywu. Wyglądała, jakby przygotowywała się do jak
najszybszego uruchomienia go i zrobienia zdjęcia, które podbije świat. Wcale
się temu nie dziwił. Znał ich. Znał także ten zawód i wiedział, na co ich stać.
Z jego doświadczeń wynikało, że zazwyczaj fotografami były wielkie szuje,
bezwzględne bestie, które nie cofną się przed niczym, żeby zdobyć dobre ujęcie.
Zachowywali się jak potwory, które idą do celu po trupach. Ta dziewczyna jednak
nie pasowała mu do tego opisu. Jej delikatna sylwetka i dziewczęca uroda
wzbudzała w nim dziwne uczucia, których nie mógł utożsamiać z nienawiścią.
Widział już wielu fotografów. W ich oczach często czaiła się jakaś dziwna
euforia i zafascynowanie pracą. Ona różniła się od większości z nich. Wydawała
się być jakby nie na swoim miejscu. Kiedy wyobraził ją sobie przemykającą
między tłumem, aby dostać się do celu, potrząsnął energicznie głową. Niee…
sprawiała wrażenie zagubionej.
Przeklął przez chwilę w myślach,
zauważając, że odkąd się pojawiła, myśli tylko o niej. Jego umysł skupił się na
jednym punkcie – na tym, w którym się znajdowała. Zauważył, jak szybko
przemknęła pod ścianę, chowając się w mniej widocznym miejscu, jak te pasożyty…
*
Czując się trochę niezręcznie w
atmosferze panującej wokoło mnie, przemknęłam cicho pod ścianę, nie chcąc zbyt
zwracać na siebie uwagi. Nikogo tutaj nie znałam. Dziwne by było znać kogoś,
kiedy wszyscy są gwiazdami, nie licząc masy nieodłącznych ochroniarzy, kelnerów
i innych osób mających na celu umilenie czasu wybrańcom, znajdującym się tutaj.
Tak, gdybym kogoś stąd znała, na pewno nie żyłabym na takim poziomie jak
dotychczas, bo prawdopodobnie sama byłabym gwiazdą. Ale nie, nigdy nic
szczególnego nie przytrafiło się w moim życiu, a teraz znajduję się tutaj w
celach służbowych! Wyłącznie służbowych!
Musnęłam delikatnie ręką aparat,
który nadal posłusznie wisiał na mojej szyi. Zauważając przechodzącego kelnera,
w dłoń chwyciłam szampana, znajdującego się na tacy, którą niósł. Oparłam się o
kremową ścianę, odchylając głowę. Zauważyłam, że after party to dla menagerów
miejsce zawierania nowych znajomości, projektów, czy wpływów, a dla samych
zespołów okazja do porządnego popicia. Przyznam, że widząc tyle znanych mi z
telewizji czy innych mediów osobowości, dostałam niemałego zawrotu głowy.
Wiedziałam jednak, że skoro od teraz mam być taka jak paparazzi, nie mogę
okazać jakiejkolwiek słabości. Nie mogę mieć żadnych skrupułów, muszę być
bezwzględna i nie liczyć się z nikim ani niczym!
Sącząc powoli napój, spostrzegłam,
jak niektóre osoby powoli się do siebie zbliżają i nawiązują głębsze kontakty.
Zaintrygowana, spokojnie obserwowałam to wszystko, a moja ręka samowolnie rwała
się w stronę sprzętu. Korzystając z tego, że znajdowałam się w mało
uczęszczanym miejscu – pod ścianą, odstawiłam kieliszek, włączyłam aparat i
ukradkiem przymierzyłam się do zrobienia zdjęcia.
- Czy mam od razu wezwać ochronę?
Męski głos wydobył się zza mojego
ramienia. Przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz, a po chwili oblało mnie
gorąco, wpływając znacząco na rumieniec na mojej twarzy. Przyłapali mnie!
- Wolałabym nie – odezwałam się na
tyle hardym głosem, na ile było mnie w tej chwili stać.
Powoli odwróciłam się w stronę
swojego rozmówcy i zamarłam. Przełknęłam głośno ślinę, mierząc od góry do dołu
sylwetkę wysokiego chłopaka. Czarne warkoczyki rozsypane były na jego
ramionach, a brązowe oczy mimo mroku, błyszczały, jednocześnie wpatrując się we
mnie. Zadarłam głowę do góry, by móc na niego spojrzeć.
- W takim razie mam nadzieję, że
schowasz ten aparat i dzisiejszego wieczoru więcej go nie włączysz, chyba że
wolisz, żebym od razu ci go zabrał i po prostu wyrzucił.
Wzrokiem zjechał na moją dłoń, która
ciągle kurczowo ściskała aparat. Z niemym przytaknięciem nacisnęłam odpowiedni
przycisk i pokazałam mu wyłączony aparat.
- Tak może być? – Uśmiechnęłam się,
w celu rozładowania napięcia, choć nie byłam pewna, czy tak łatwo mi to popuści
Wydaje się, że tylko on spośród tylu ludzi zorientował się, że nie powinno mnie
tu być.
- Tak. – Jego pełne wargi wygięły się
w uśmiechu. - A teraz może napijesz się ze mną drinka? – spytał
niespodziewanie.
- Myślę, że nie jest to najlepszy
pomysł. – Uśmiechnęłam się przepraszająco, próbując opanować podejrzliwość i
zaskoczenie. Zaraz po tym jak to powiedziałam, zaczęłam zastanawiać się, jak
stąd zwiać. Nie zdążyłam się jednak nawet dobrze rozejrzeć, gdy znów się
odezwał.
- Inaczej nie będę mógł mieć cię na
oku i nabiorę podejrzeń – skwitował i spojrzał na mnie tak, że już wiedziałam,
co oznaczają te podejrzenia.
- No dobrze – mruknęłam, nie mając
innego wyjścia.
Chwiejnym krokiem mój rozmówca
podszedł do najbliższego wolnego stolika. Poczekał na mnie i razem usiedliśmy
na małej, dwuosobowej sofie. Aparat położyłam na kolanach. Ścisnęłam
zdenerwowana skrawek materiału mojej sukienki. Już wiedziałam, że jest po mnie.
Nie pamiętałam nawet, jak on się nazywa! Znam jego zespół, wiem, że ma brata,
ale jak oni mieli?
- Jak się nazywasz? – spytał, kiedy
poprosił już drinki.
- Jasmine Metz – odpowiedziałam
nieco spięta. Czy to dobrze, że już wie, jak się nazywam? Jeszcze chwila a
pozna całą moją biografię, żeby zdać relację ochronie!
- A więc powiedz Jasmine, jak się
tutaj dostałaś? Wcześniej widziałem cię na czerwonym dywanie i jestem pewien,
że nie powinno cię tutaj być.
- Myślę, że to jak się tutaj
znalazłam nie jest takie ważne – stwierdziłam, a on popatrzył na mnie
sceptycznie. O tak, ważniejsze jest, jak się stąd wydostanę! Ale teraz już nic
ode mnie nie wyciągnie.
- Czy już zapomniałaś, że przed
chwilą mogłaś stąd z głośnym hukiem wylecieć? Mam nadzieje, że jesteś tylko
paparazzo, a nie dodatkowo naszą fanką, bądź co gorsza stalkerką.
- Nie pochlebiaj sobie, nawet nie
pamiętam, jak się nazywasz – stwierdziłam, wzruszając ramionami i od razu tego
pożałowałam, gdyż ujawniłam swoją niekompetencję. Nerwowo pociągnęłam łyk
napoju. Zadziwiające było, że mimo zaistniałej wcześniej sytuacji tak od razu
przeszliśmy na ty, potrafiąc naturalnie rozmawiać.
- Nie wiesz? To chyba nie jesteś
zbyt dobra w swoim fachu. Mylę się?
- Nie, to mój pierwszy dzień. I nie
wiem jeszcze, czy zaliczę go do udanych.
- Pierwszy dzień, a już odbyłaś
wycieczkę na czerwony dywan, prosto pod moje stopy, a także wpadkę na after
party. Czego ci dzisiaj jeszcze potrzeba?
- Dobrego zdjęcia.
Stwierdziłam krótko, spoglądając na
niego. Poczułam, jak podnosi się nieznacznie, opierając się łokciami o stół tak
samo jak ja. Spoglądał na mnie ciekawsko, a ja znów pociągnęłam duży łyk
napoju, starając się na niego nie patrzeć, choć mój wzrok sam podążał w tamtą
stronę.
- Mógłbym ci pozwolić zrobić sobie
zdjęcie – odezwał się w końcu, a ja kątem oka zauważyłam, że uważnie obserwuje
moją reakcję na swoje słowa. Czyżby sprawdzał, jak zawziętym fotografem jestem?
- Tutaj? – zdziwiłam się. W końcu
jeszcze przed chwilą dostałam kategoryczny zakaz dotykania aparatu.
- Jeśli masz ochotę, możemy
przenieść się w bardziej ustronne miejsce.
Zakrztusiłam się napojem, kaszląc i
wydając odgłosy jak zdychające zwierze. Poczułam, jak jego dłoń odgarnia mi
włosy, po czym delikatnie klepie mnie po plecach. Kiedy już odrobinę się
uspokoiłam popatrzyłam na niego przerażonymi i załzawionymi oczami, nie
wiedząc, co powiedzieć.
- Spokojnie! Nie o to mi chodziło. –
Zaśmiał się dźwięcznie, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. -
Gazety dużo się rozpisują, ale nie we wszystko trzeba wierzyć – poruszył
znacząco brwiami, co znów skwitowałam uśmiechem. Spojrzałam na zegarek i
przygryzłam wargę. Czas spadać…
- Chyba będę uciekać, wolę nie
narażać się więcej swoją osobą i swoimi zdjęciami – mruknęłam i podniosłam się
do góry. Popatrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. Poprawiłam aparat na
szyi, posłałam mu ledwo widoczny uśmiech i… zwiałam. Pragnęłam teraz znaleźć
się w domu, zdjąć buty i położyć się na łóżku.
Szybkim krokiem przebiłam się przez
dym papierosowy i gęstą, gwiazdorską atmosferę. Ruszyłam w stronę drzwi, a
kiedy przekroczyłam ich próg, poczułam przyjemny wietrzyk, orzeźwiający moją
twarz.
- Jasmine! – Usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się zdezorientowana. Podszedł do mnie szybkim krokiem i wystawił
rękę. – Tom Kaulitz.
Poczułam, jak palą mnie policzki,
kiedy ściskałam lekko jego dużą dłoń. Miałam nadzieję, że nie był zły. W końcu
zapomniałam, jak się nazywał! To gwiazda, a oni mogą nie być przyzwyczajeni do
takich zachowań. Żegnając się z nim delikatnym uśmiechem, na który się
zdobyłam, odeszłam z miejsca zdarzenia. Wsiadając do czekającego na mnie
samochodu, wypuściłam długo wstrzymywane powietrze i zapaliłam samochód, który
po chwili zgasł. Dopiero teraz spostrzegłam, jak szybko bije mi serce, a zaraz
po tym zorientowałam się, że mój pojazd już całkowicie wyzionął ducha. Czas na
pieszą wycieczkę.
*
Wracając do mieszkania, już na progu
pozbyłam się butów. Usłyszałam tylko huk, który wydobył się po ich upadku na
zimną podłogę. Na boso przemaszerowałam do swojej sypialni, gdzie zdjęłam
aparat i rzuciłam się na łóżko. Kładąc się na wznak, wpatrywałam się szeroko
otwartymi oczyma w cienie malujące się na suficie. Po chwili jednak szybko znów
złapałam za aparat. Otworzyłam zdjęcia, by powoli je przejrzeć. Mimowolnie
uśmiechnęłam się lekko na myśl o dzisiejszym dniu. Nie wszystko wyszło jak
powinno, ale cieszyłam się, że miałam szansę przeżyć coś takiego.
Zawiesiłam się na chwilę wpatrując w
czekoladowe oczy, patrzące na mnie z góry. W tle widać było gapiów, tłum
paparazzi, fanów i przede wszystkim ciemne niebo. Przypomniałam sobie, jak jego
pomocna dłoń, zacisnęła się na mojej, żeby pomóc mi wstać. Był cholernie
przystojny! Westchnęłam cicho. Czemu
każdy facet nagle przypominał mi o Davinie? W wirze przygotowań do pierwszego
mojego zlecenia, zdążyłam już o nim praktycznie zapomnieć. Zawsze w
niespodziewanym momencie pojawia się przed moimi oczami, zakłócając myśli.
Spokojnie ułożyłam się do snu, pod
dłonią ściskając puchową poduszkę. Obserwując wschodzące słońce, dzielnie
trzymałam się, nie chcąc przymykać powiek. Zmęczenie, które ogarnęło mnie po
dzisiejszym dniu skutecznie jednak zabrało ode mnie mętlik panujący w głowie i
zamknęło oczy.
Następnego dnia obudziłam się z
bólem przeszywającym moje czoło i skronie. Nie wiem, czym było to spowodowane,
ale ponowny natłok myśli już od rana dawał mi się we znaki. Przecierając oczy,
podniosłam się do pozycji siedzącej. Mimo lekkich zawrotów głowy, szybko
skierowałam się w miejsce, w którym zawsze stało zdjęcie Davina. Przełknęłam
ciężko ślinę przypominając sobie to, co spotkało mnie w ostatnich dniach. Słone
kropelki natychmiastowo pojawiły się w moich oczach.
Już nic nie poradzę na te swoje
reakcje. Mimo starań, nie potrafię przejść przez życie z uniesioną głową,
omijając wszystkie problemy jak gdyby nigdy nic. Biorąc głęboki oddech,
odwróciłam twarz, a mój wzrok padł na aparat fotograficzny. Lekko uśmiechnęłam
się na myśli o Tomie Kaulitz, którego miałam okazję wczoraj poznać. Wstając z
łóżka sięgnęłam po aparat i szybko podłączyłam go do komputera. Podczas gdy
zdjęcia się zgrywały, ja odsłoniłam rolety, wystawiając twarz do porannego
słońca, które ogrzało moją delikatną, jasną skórę. Po chwili odwróciłam się w stronę
swojego laptopa, stojącego na małym biureczku w rogu sypialni. Szybko
odszukując wybrane ujęcia, uśmiechnęłam się na widok ciemnych oczu.
- Miło było poznać – szepnęłam sama
do siebie.
*
Przechodząc dumnie berlińskim
chodnikiem, uniosłam głowę, by móc spojrzeć na budynek, do którego zmierzałam.
Ścisnęłam mocniej uchwyt swojej przewieszonej przez ramię torebki, w której
spokojnie spoczywała płytka z moimi nowymi zdjęciami. Mistrzostwem one nie
były, jednak niektóre zdecydowanie wydawały się być niepowtarzalne!
Przechodząc przez obrotowe szklane
drzwi i poprawiając spódniczkę, westchnęłam głęboko. Spokojnie, muszę tylko
udawać pewną siebie, silną kobietę, która wie czego chce od życia, wie jak to
dostać i właśnie zrobiła zdjęcia życia! Słysząc stukot własnych czółenek,
przyśpieszyłam kroku, a kiedy dostałam się pod drzwi mojej cioci, zapukałam
nieśmiało.
- Dzień dobry, ciociu. – Uśmiechnęłam
się miło. - Przyniosłam zdjęcia, o które prosiłaś - powiedziałam, wsuwając się
do środka. Moja ciocia jak zwykle przywitała mnie przesłodzonym uśmiechem,
który jednak w jej wypadku wydawał się być całkowicie szczery. Na jej biurku,
tak jak przy moich poprzednich wizytach, znajdowało się pełno gazet
najróżniejszych wydawnictw, które strona po stronie nieustannie przeglądała.
- Pokaż, pokaż… - zainteresowała się
natychmiastowo, wyciągając dłoń obwieszoną biżuterią w moją stronę.
Szybko wyjęłam płytę i podałam jej.
Zanim się obejrzałam już wyświetlała moje zdjęcia, uważnie je studiując.
- Tak… te są dobre. – Wskazała na
filigranową blondynkę na czerwonym dywanie. - Przydadzą się do działu z modą –
mruczała pod nosem, podczas gdy ja obserwowałam ją z niepokojem.
Czy tylko ja zauważyłam, jak świetne
są zdjęcia z perspektywy mrówki, siedzącej na czerwonym dywanie? Nikt nie miał
takiego zdjęcia! Ale chyba nie powinnam się nic odzywać, więc tę uwagę zostawię
dla siebie.
- Cieszę się, że Andy mi cię
polecił. Zostajesz na stałe, prawda? – Uśmiechnęła się w końcu ciotka.
- Och… oczywiście, jeśli jest taka
możliwość! – Ucieszyłam się. W końcu popłyną fundusze, których w ostatnim
czasie strasznie mi brakuje!
- Usiądź sobie, skarbie. Czas omówić
szczegóły twojej pracy i podpisać umowę. – Mrugnęła do mnie porozumiewawczo, a
ja jak na niewidzialnych sprężynkach przeszłam przez pokój, by w końcu z
wielkim uśmiechem na twarzy opaść na krzesło. Jedyne, co musiałam teraz
zapamiętać to etykę paparazzi. Po pierwsze „prawda”. Po drugie „obiektywizm”.
No i oczywiście „uczciwość”, w końcu nie możemy być przekupni.*
Tak, to nie powinno być trudne,
wszystko sobie zapamiętam.
----------------------------------------------------------------------
*
etyka paparazzi zaciągnięta z agencji: stoppa.pl
Czarujący Tom - kilka słów, krótkie spojrzenie i od razu serce bije szybciej ;)
OdpowiedzUsuń