- Jasmine. – Wyciągnęłam rękę w
stronę wysokiego, szczupłego chłopaka.
Odnajdując jego żywe oczy,
dostrzegłam w nich ten sam intensywny kolor, jaki posiadają tęczówki Toma. Mimo
tego, że był w domu, gdzie nie był zagrożony czającymi się na każdym rogu
fotografami, ehem… a na pewno nie mną, oczy przydymione miał wyraźną czernią.
Można powiedzieć, że prezentował się przede mną w pełnym makijażu i rynsztunku.
Gdy z serdecznym uśmiechem ścisnął moją dłoń, zmieszana jeszcze raz przebiegłam
wzrokiem po jego sylwetce. Dopasowana czerwona koszula, ciemne spodnie, nie tak
przylegające jak te sceniczne, ale jednak. Obaj bracia mieli swój styl, który
pokazywali na każdym kroku. Osobiście wolałam ten Toma, przyznałam to przed
sobą, spoglądając na niego przelotnie. Stał po mojej prawej stronie, bacznie
obserwując poczynania brata. Biała, przewiewna koszulka delikatnie opinała się
na jego wyrzeźbionym torsie. Gdy tylko na niego spojrzałam, uśmiechnął się
ciepło.
- Bill. – Doczekałam się w końcu
zakończenia tej dosyć oficjalnej czynności, jaką było nasze zapoznanie się. Szybko
schowałam dłoń za swoje plecy, jak dziecko wstydzące się nowo poznanych osób.
- Więc to ty wpadłaś bez zapowiedzi
na czerwony dywan?
Zlustrował spojrzeniem Toma, a już
po chwili znów zwrócił się ku mnie. Zdziwiona zauważyłam, że Bill wydawał się być
wyluzowany, choć w jego oczach dostrzegłam niepewność i odrobinę niechęci.
Byłam jednak pewna, że przed moim przybyciem, został dokładnie poinstruowany
przez swojego brata na temat tego, jak ma się zachowywać. Uśmiechnęłam się do
niego, będąc wdzięczna, że nie buczy się na mnie z byle powodu, w końcu nie
doznał żadnego ośmieszenia, po tym jak bez zapowiedzi wpadłam pod ich nogi na
oczach setek fotoreporterów. Nie doznał także uszczerbku na zdrowiu! W końcu
wyryłam w dywan, a nie w żadnego z nich.
- Tak, tak… to byłam ja – przyznałam
ze śmiechem, chcąc zapomnieć w jednej chwili o ciągle kłębiącym się w mojej
podświadomości Davine i jego telefonicznej scenie zazdrości, jaką urządził mi
jeszcze chwilę temu.
- Mam nadzieję, że nie będziecie mi
tego ciągle wypominać. – Uśmiechnęłam się, przechodząc między bliźniakami do
ich salonu. Dom był duży, naprawdę. Przestrzeń uderzyła we mnie tak, że miałam
ochotę po nim biegać! Przestronne okna, przykryte białymi firankami, jasny i
nowoczesny wystrój. Jasna sofa, stojąca gdzieś po środku wielkiego salonu,
łączącego się z przedpokojem i długimi, otwartymi na wnętrze schodami. Plazmowy
telewizor pod jedną ze ścian, komoda mieszcząca w sobie chyba milion szuflad i
jeden, wysoki kwiatek. No tak, widać w tym było ich rękę. Z opowieści Toma
wiedziałam, że jeśli chodzi o całą dekorację, to zgadzali się prawie we
wszystkim. Poza tym mieszkali sami i jakoś musieli się dogadać, co do wyglądu
ich przestrzeni życiowej.
- Nie uwierzycie, chciałem coś dla
was ugotować, ale mi nie wyszło.
Głos Billa przywołał mnie z powrotem
do świata żywych.
- To raczej dobrze. Bałbym się to
zjeść.
Tom uderzył go lekko w ramię, a moje
wargi wygięły się w uśmiechu, widząc zadowolonych braci. Byli bardzo do siebie
podobni! Nie, nie mówię o stylu, ale ich szczupłe, wysokie sylwetki były niemal
identyczne. Pomijając to, że Tom był lepiej zbudowany. Patrząc na ich twarze,
obydwie zwrócone w moją stronę, zauważyłam, że faktycznie mają takie same rysy,
usta, nosy i oczy.
- Musimy coś zamówić – dodał Bill,
zerkając na mnie z ukosa.
- Nie ma problemu! – odezwałam się
natychmiast. – Może chińszczyznę? – zaproponowałam, a oboje przytaknęli ochoczo
głowami.
*
Zacisnął wargi i ścisnął w dłoni
komórkę, zerkając ciągle w stronę, w którą odjechał czarny, duży samochód. No
tak, widać, że jest to fura kogoś, kto ma kasę. Może ona właśnie to w nim
widzi? Kasę? Jeśli tak, to odwdzięczy się jej za tę wierność.
Prychnął pod nosem, wyczuwając, że i
tak tutaj wróci. Na razie czas chyba odreagować stresujące sytuacje, a skoro
ona mu na żadne przyjemności na razie nie pozwala, czas sprawić je sobie w inny
sposób. Zerknął na jej okna w kamienicy. Obydwa były lekko uchylone, a firanki
powiewały delikatnie na wietrze, który odczuwalny był na jego skórze. Gdy
poczuł w dłoni wibracje, zerknął tylko na wyświetlacz. Dobrze wiedział, że to
ona. Znów zacznie wymyślać pokrętne wymówki.
Jednym ruchem odrzucił połączenie,
po czym włożył komórkę do głębokiej kieszeni. Biorąc oddech na uspokojenie,
odwrócił się w druga stronę. Ruszył przed siebie szybkim krokiem. Jasmine nie
jest jedyną kobietą na świecie. Inne także wymagają jego uwagi, którą zamierza
im w jak najszybszym czasie okazać.
*
To dziwne, ale czułam się tutaj
dobrze. Wiedziałam, że Bill jest miły tylko dlatego, że musi, ale i tak było mi
przyjemnie. Wydawał się być tak żywą osobą! Kiedy stał koło Toma, widziałam
jednocześnie mnóstwo podobieństw, ale też dużo różnic między nimi. Każdy z nich
był inny i jedyny w swoim rodzaju. Nawet kiedy chciałam, nie mogłam powstrzymać
lekkiego uśmiechu, błąkającego się po moich ustach, gdy razem żartowali i zdradzali
kompromitujące momenty ze swojego życia.
Siedziałam koło Toma na dużej,
wygodniej sofie. Nasze ramiona ocierały się lekko o siebie, kiedy jedliśmy, ale
nie zwracałam na to większej uwagi. Zdziwiłam się trochę, gdy później jedna z
jego dłoni wślizgnęła się na moją talię, obejmując mnie delikatnie. Uśmiechnął
się w momencie, gdy zdziwiona tym zachowaniem na niego spojrzałam i uniósł
pytająco brew. Potrząsnęłam tylko głową na znak iż niczego nie potrzebuję i że
wszystko jest w porządku. Po chwili przysunęłam się do niego i układając swoje
ciało w wygodniejszej pozie, wtuliłam się w jego ramię.
Spędziłam z nimi dużo czasu,
słuchając przejętego głosu Billa. Miałam wrażenie, że chłopak powoli zapominał
o tym, kim jestem na co dzień, a coraz bardziej skupiał się na tym, aby dobrze
czuć się w moim towarzystwie. Kiedy wyszedł chwilowo do kuchni, tłumacząc, że
musi coś przegryźć i dodatkowo się napić, przypatrzyłam się twarzy Toma.
Wydawało mi się nieprawdopodobne, że jego brat ciągle je, przecież jest taki
chudy! A ja nadal byłam pełna po posiłku, który sobie zafundowaliśmy.
Nie patrzyłam na zegarek, jednak
zauważyłam, że powoli się ściemnia. Gdy na dworze zapadła już kompletna cisza i
ciemność, rozjaśniona tylko lampkami ogrodowymi, stojącymi wzdłuż podjazdu,
ziewnęłam przeciągle. Wciąż objęta przez ramię gitarzysty, czułam się tak
zrelaksowana, że aż niechętnie zebrałam się w sobie, aby opuścić to przytulne
schronienie.
- Tom – mruknęłam cicho, a on
popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. – Chyba powinnam się już zbierać.
Pogładziłam jego dłoń, która
poruszyła się na mojej talii. Przytaknął krótko, intensywnie patrząc w moje
oczy. Wydawało mi się, że prześwietla mnie rentgenem i kiedy jego twarz nagle
zaczęła przybliżać się w stronę mojej, przeszedł mnie niepoprawny dreszcz
emocji. Nim moje mocno bijące serce zdążyło wyskoczyć z piersi, wszedł Bill.
Wiedziałam, do czego przed chwilą zmierzaliśmy i mimo, że pozornie byłam
podekscytowana, to wcale mi się to nie podobało. Nie, nie, nie, ja wcale nie
myślałam o tym, jak smakują te pełne i kuszące wargi. Jestem ponad tym!
Zerwałam się szybko z sofy i chrząknęłam wymijająco.
- Coś się stało? – zapytał Bill,
unosząc przy tym zabawnie jedną brew. Uśmiechnęłam się do niego uspokajająco,
starając się także uspokoić moje rozedrgane nerwy.
- Nic, muszę się już zbierać –
przyznałam, po czym zerknęłam na Toma, który lekko się skrzywił, jednak zaraz potem
podniósł się i udał ze mną do wyjścia.
- Mam nadzieję, że nie żałujesz, że
mnie poznałeś – zasugerowałam Billowi, żegnając się z nim. – Mnie było bardzo
miło.
Uśmiechnęłam się niewinnie i szybko
stanęłam na palcach, żeby musnąć ustami jego policzek. Uf, bliźniacy byli ode
mnie wyżsi o co najmniej dwadzieścia centymetrów. Tom popatrzył sceptycznie na
brata nieodgadniętym wzrokiem.
- Chodź już!
Pociągnęłam go za rękaw i zmierzając
do samochodu, wyprowadziłam z domu. Popatrzył na mnie rozbawiony.
- Polubiłaś mojego brata?
- Wydaje się uroczy.
Uśmiechnęłam się lekko, widząc błysk
w jego oku. Po chwili już oparł ręce po obu moich stronach, a ja mimowolnie
oparłam się o auto, nie widząc drogi ucieczki.
- A ja nie jestem uroczy? – spytał
lekko zachrypniętym głosem.
Przygryzłam chwilowo wargę.
Jest, jest uroczy! Ma urocze
czekoladowe tęczówki, które w tym świetle wydawały się niemal czarne. Uroczy
uśmiech i ten kolczyk przyciągający wzrok. Żeby tylko był uroczy!
- Jesteś. – Zaśmiałam się dźwięcznie,
po czym wymknęłam się pod jego wyciągniętym ramieniem i do samochodu. Zauważyłam
jego przeszywający wzrok, który podążał za mną. Szybko sam usadowił się na
miejscu kierowcy i zapiął pas.
Wyruszyliśmy z powrotem, a ja
podtrzymując sobie głowę dłonią, znów zaczęłam myśleć o Davinie. Miałam
nadzieję, że już mu przeszło i zdecydowałam się zadzwonić do niego zaraz po
tym, jak wrócę do domu. Zmęczona po całym dniu, przymknęłam oczy, słuchając
przyjemnego pomruku samochodu, kiedy jechaliśmy po pustej już ulicy.
- Jasmine. – Głos Toma spowodował,
że natychmiast oprzytomniałam i popatrzyłam na niego zaspanymi oczami. –
Przepraszam, że tak bez uprzedzenia wyciągnąłem cię dzisiaj z domu.
Zerknęłam na niego zdziwiona. A więc
ma wyrzuty sumienia? Dlatego, że Davin nas widział?
- Nic się stało, bardzo dobrze
spędziłam ten wieczór.
Przyznałam to całkiem szczerze. To,
że myślę, ciągle o tym, żeby zadzwonić do Dava, to już zupełnie inna sprawa. Mimo
to widziałam, że coś go ciągle męczyło.
- Tom, no wyduś to z siebie. – Uśmiechnęłam
się zachęcająco, widząc, jak jego dłonie mocniej zaciskają się na kierownicy.
Spojrzał na mnie przelotnie, a ja zobaczyłam smutek w jego oczach.
- Skoro Davin już wie, że się
spotykamy, to co teraz zrobisz z naszą znajomością? – spytał, a ja popatrzyłam
na niego zdziwiona. No tak, wiem już, o co mu chodzi. Mógł odnieść wrażenie, że
Davin minimalnie mną kieruje, przez nie będę mogła się z nim widywać. Ale tak nie jest!
- Będzie tak jak do tej pory. Skoro
Davin już wie, to chyba będziemy mogli widywać się bez skrępowania. – wyjaśniłam,
jednocześnie myśląc, że chyba powinniśmy jednak na jakiś czas ograniczyć nasze kontakty.
Popatrzyłam na jego twarz i dostrzegłam mały grymas. A to dlaczego? Przecież
powiedziałam, że będzie tak jak dawniej. Jest w końcu moim przyjacielem.
- Bo… mam wrażenie, że jesteś pod
nieustannym wpływem swojego chłopaka – przyznał w końcu.
- Wcale, że nie! – zaprzeczyłam
stanowczo i zamachnęłam się rękoma, jednak wyraz jego twarzy mówił wszystko –
głęboko wierzył, że jest inaczej niż mówię.
- Wróciłaś do niego. Tak po prostu
to zrobiłaś pomimo tego, że cię zdradzał. Teraz udajesz, że nie masz przed nim
tajemnic, choć tak naprawdę boisz się jego reakcji na mnie – odezwał się odrobinę
przytłumionym głosem.
- To wszystko nie ma nic ze sobą wspólnego!
Daliśmy sobie drugą szansę, bo…
- Kochasz go? – spytał znów,
odwracając się w moją stronę.
Przygryzłam wargę, gdyż nie byłam
wcale taka pewna, czy go kocham. Jeszcze jakiś czas temu nie miałabym
wątpliwości, mówiąc te dwa krótkie słowa, ale teraz wszystko się zmieniło. Czy
to mogła być prawdziwa miłość, skoro… stało się tak, jak się stało? Skrzywdził
mnie i chyba powoli zaczynaliśmy niszczyć siebie nawzajem. Codziennie
odpychałam go, bo tak naprawdę w moim sercu wciąż kiełkowało coś… innego?
- Tom, nie zrozum mnie źle, ale nie
masz pojęcia o miłości.
Chrząknęłam wymijająco, mając na
myśli jego jednorazowe wypady. Po chwili ugryzłam się w język. Czy powinnam
była to mówić? Zdecydowanie nie! Zdałam sobie sprawę z tego, gdy gwałtownie zatrzymał
się pod moją kamienicą. Popatrzyłam na niego wystraszonym wzrokiem, gdy
przeszył mnie brązowym spojrzeniem.
– Przepraszam – szepnęłam, mając
nadzieję, że nie zabrzmi to tak wyraźnie w ciszy, jaka panowała między nami.
Przybliżył się do mnie znacząco. Jedną
rękę oparł koło mojego uda, a drugą podążył do mojego policzka. Pogładził go
delikatnie, podczas gdy jego twarz znajdowała się nienaturalnie blisko mojej.
Ścisnęłam dłonie w pięści, a moje ciało napięło się w oczekiwaniu.
- Może i nie mam o niej pojęcia, a
może po prostu się w niej gubię – mruknął, a jego ciepły oddech omiótł moje
policzki. Szybko odsunął się ode mnie i poczekał aż niezdarnie i powoli
wygramolę się z samochodu.
- Do zobaczenia. – Popatrzyłam na
niego niepewnie i z cichym trzaskiem zamknęłam drzwi.
*
Z piskiem opon odjechał. Nie mógł
znieść tego poczucia, że nie ma do niej dostępu. Nie pasował mu układ tylko
przyjaciół, i choć nic nie obiecywał, to ciągle się go trzymał. Miał zamiar jej
uświadomić, że dąży do czegoś więcej. Tom Kaulitz i problemy z kobietami? Żart!
Następnym razem… będzie inaczej! Davin nie jest dla niej, nie, nie, nie…! W
każdym razie ona nie jest dla niego! Wcale nie podobała mu się myśl, że ciągle są
razem. Kiedy wyobraził ją sobie z tym wysokim, ciemnowłosym chłopakiem jego
wnętrzności zawijały się w supeł. Pomyśleć, że kiedy ją poznał była sama, a on
się znów przypałętał.
Miał ochotę walnąć głowę w pierwszą
napotkaną rzecz. W tym momencie byłaby to akurat kierownica, którą wymacał pod
palcami. Nie… jeszcze się zabije w tym samochodzie, a takiego problemu mu nie
brakuje! Przyśpieszył nieznacznie, zmieniając bieg. Przemierzając prawie puste berlińskie
ulice, przypomniał sobie jej wystraszone zielone spojrzenie, kiedy znajdował
się tak blisko. Gładki policzek, kuszące usta, to wszystko powracało do niego,
gdy ponownie odpływał. Uspokój się! – nakazał sobie w myślach, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, w łóżku.
Buzowała w nim zazdrość i dziwne
uczucie pozostałe po bliskiej obecności Jasmine, a zamierzał jeszcze wypytać
Billa, o co o niej sądzi. Mimo iż liczył się z jego zdaniem, w końcu to jego
bliźniak, to i tak swoje uznawał za najważniejsze, a co za tym idzie nic i nikt
nie zmieni jego opinii. Bill to dobrze wie, więc i tak musi po prostu
zaakceptować taki stan rzeczy.
Wpadając
do domu trzasnął szybko drzwiami i przekręcił w nich zamek.
- Bill! – krzyknął na wstępie. –
Wróciłem.
- Tutaj jestem. – Jego bliźniak, jak
się tego spodziewał, siedział na sofie, wzrok wlepiając w migoczące na ekranie
telewizora obrazy. Znienacka wskoczył więc na miękkie siedzenie obok niego,
porywając paczkę chipsów. którą czarny trzymał w dłoni.
- Podziel się z bratem – mruknął
roztargniony, kiedy tamten spróbował wyrwać mu smakołyk. Miał dwadzieścia dwa
lata. Tyleż samo lat spędzili ze sobą na świecie, a nadal nie wiedział, że musi
się z nim dzielić?
- Myślałem, że zostaniesz u niej na
noc. – Bill charakterystycznie poruszył brwiami.
- Ona ma chłopaka, nie zapominaj – przypomniał
mu, chociaż sam chciałby o tym zapomnieć!
- Nie takie wagony się odczepiało –
mruknął z przekąsem. - Jakoś nie przeszkadzał jej chłopak, żeby się do ciebie
tulić – powiedział z wyrzutem. Tom popatrzył na niego poważnie, po czym odezwał
się.
- To ja ją objąłem. – Wzruszył
ramionami, choć na samo wspomnienie po jego ciele przeszedł dreszcz. – Jest
taka…
Jednak nie zdążył zachwycić się, jak
bardzo mu się podobała, kiedy Bill przerwał mu.
- Odwaliło ci.
Tom przeszył go ostrym spojrzeniem,
po chwili uśmiechając się jakby widział idiotę. Bill znów otworzył usta.
- Tak jest! Nie patrz na mnie jak na
debila. Przecież, to ty zawsze mówiłeś, że nie ma szansy na dłuższy związek, a
teraz sam zobacz! Wpadłeś po uszy, a do tego ona jest fotoreporterką!
- Po pierwsze to nie jest związek! A
po drugie ona jest dopiero początkującą fotoreporterką – powiedział to tak,
jakby widział w tych sformułowaniach dużą różnicę.
Zacisnął mocno szczękę. Coraz
bardziej uświadamiał sobie, że czuje do niej coś, czego nie czuł do żadnej
innej dziewczyny. Och, teraz to jest oczywiste! Bill miał świętą rację, on po
prostu „wpadł po uszy’” do tego bagna.
- Ale muszę przyznać, że jest
śliczna. Wiedziałem, że mimo tych wypadów z byle kim, masz dobry gust. I powiem
ci, że w ogóle nie jest taka zła, na jaką wyglądała – powiedział Bill i
przygryzł nerwowo wargę.
- Nie mów, że ty też wpadłeś, kiedy
ją poznałeś. – Tom popatrzył morderczo na bliźniaka, w głowie już przygotowując
sobie groźby pod jego adresem, jeśli choćby tknie ją palcem.
- Nie, nie. – Chłopak zaśmiał się na
widok miny brata. – Po prostu polubiłem ją, wydaje się być nieszkodliwa, choć i
tak jej nie zaufam. Nie licz na to! – uprzedził niechętnie zastanawiając się,
czy on kiedykolwiek też spotka kogoś odpowiedniego na swojej drodze. Ale jeśli
to jest ta dziewczyna, której Tom nie potrafił potraktować, jak innych, to musi
coś w sobie mieć. Tom się zmienił i należy to wykorzystać.
– Myślę, że możesz spróbować, może ci się z
nią uda. – Bill trącił bliźniaka barkiem, szczerząc do niego zęby.
Mimo dużych wątpliwości, chciał,
żeby jego brat był szczęśliwy. Dobrze wiedział, że tak czy siak Tom zrobi
wszystko po swojemu, dlatego nie chciał się z nim spierać, bo i tak nie
doszliby do wspólnych wniosków. Choć nie miał takiej możliwości, obiecał sobie,
że postara się wyłapać każdą nieszczerość pojawiającą się w tej dziewczynie i bić
na alarm, kiedy zauważy coś niepokojącego. W końcu to, że wspierał brata, nie
znaczyło, że całkowicie zgadzał się z jego decyzjami. - Nie wiem jak pogodzisz
to wszystko razem, ale to już twój problem – dodał, gdy napotkał uśmiech Toma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz